Złe wiadomości spadają na nas najczęściej w najmniej spodziewanym momencie. Burzą się nasze plany, nasze marzenia i nasze spojrzenie na życie. Informacje o śmierci, ciężkiej chorobie, zwolnieniu z pracy, bankructwie, wypadku kogoś bliskiego nie są tymi, które chcielibyśmy słyszeć. Nikt z nas nie chciałby przecież, żeby w jego życiu zdarzało się coś złego.
Życie niestety jest nieprzewidywalne i nie zawsze jesteśmy w stanie przygotować się na nieoczekiwane. Czy w ogóle możemy się na złe informacje przygotować? I tak, i nie. Wszystko zależy od indywidualnych cech każdego z nas. Od naszej świadomości, od naszej odporności psychicznej, ale także od naszego charakteru i temperamentu.
Na pewno warto stąpać mocno po ziemi i być świadomym tego, co dzieje się wokół nas. Powinniśmy mieć otwarte oczy i wyciągać wnioski. Nie da się tego oczywiście osiągnąć samymi chęciami, ale dojście do tego zajmuje dużo czasu. Potrzebna jest praca nad sobą, nad swoimi słabościami i nad tym, co nas wyprowadza z równowagi. Osiągnięcie spokoju wewnętrznego jest łatwiejsze dla tych, którzy z natury są spokojni i opanowani. Gorzej mają cholerycy i niecierpliwcy, którzy muszą mieć wszystko tu i teraz, a jeśli coś idzie nie po ich myśli – wybuchają.
Bardzo często poprzestajemy na stwierdzeniach, że tacy już jesteśmy i nie da się z tym nic zrobić, że należy się z tym pogodzić, a nasze otoczenie powinno do tego przywyknąć. Nic bardziej mylnego. Człowiek to istota, która oprócz rozumu posiada też wolną wolę i nie jest zdeterminowana instynktami. Może je okiełznać i oszlifować swoje czasami ostre dla innych zachowanie. Oczywiście nie każdemu się chce, bo najtrudniej jest się przyznać przed samym sobą do tego, że jakiejkolwiek zmiany potrzebujemy. Myślę, że każdy z nas takiej zmiany potrzebuje, w mniejszym lub większym zakresie. I to chyba jest najlepsza rada, której można udzielić w temacie przygotowania się na złe informacje.
Człowiek, który ma świadomość konieczności zmiany w swoim życiu i który je świadomie przeżywa, inaczej będzie podchodził do tego, co go spotyka, niż ten, który idzie przez życie w różowych okularach i odrzuca wszystko, co nie pasuje do jego wizji rzeczywistości. Wokół nas jest wielu takich, którzy nie przyjmują, że w życiu może pójść coś nie tak, a odpowiedzialność za złe decyzje, za porażki zrzucają na innych i toną w żółci, która ich zalewa, jednocześnie topiąc w niej swoje otoczenie.
Złe wiadomości spadają na nich, gdy są nieprzygotowani i nie są w stanie racjonalnie na nie spojrzeć, bo kłóci się to z ich wizją rzeczywistości, z ich odbiorem życia. Często zadają sobie pytania o sens, o to, dlaczego ich to spotkało. Los czasami nie wybiera. Choroby nie wybierają. Coś złego może przytrafić się każdemu z nas bez względu na to, czy jesteśmy bogaci, czy biedni. Kluczem jest to, jak te wiadomości przyjmiemy i czy nasze dotychczasowe życie pozwala nam na zrozumienie tego, że to, co się przydarza, nie zawsze jest naszą winą.
Pielęgnujmy w sobie tolerancję dla innych ludzi, ale przede wszystkim miejmy dużo zrozumienia dla samego siebie, dajmy sobie czas i nie myślmy o sobie jako o samotnej wyspie na środku oceanu. Dopuśćmy do siebie rodzinę, przyjaciół, znajomych, a wtedy każda zła informacja rozbije się o nas nie pełnym impetem fali, ale zostanie przełamana przez falochron relacji z innymi i z samym sobą.