Jesteśmy często tak bardzo uwikłani w sidła naszego języka. Chcemy być dobrzy, asertywni, pewni siebie, ale jednocześnie dobrzy dla innych i pomocni. Niezwykle często mamy problem z utrzymaniem naszych granic. Albo jesteśmy niczym w warownej twierdzy, za fosą, zwodzonym mostem i wysokim murem, za które nie wpuszczamy prawie nikogo i jesteśmy sami sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Robimy to z różnych przyczyn. Albo zostaliśmy skrzywdzeni i nie chcemy się sparzyć ponownie, albo jest w nas tak silny lęk, że boimy się wyjść na zewnątrz. W obu tych sytuacjach, jeśli widzimy, że robi to nam krzywdę, powinniśmy poszukać pomocy. Podobnie jest zresztą na drugim końcu, kiedy nie mamy żadnych granic i pozwalamy się wykorzystywać, wchodzić sobie na głowę. I to też może powodować nasze cierpienie.

W każdej z tych sytuacji warto popracować nad swoją asertywnością, wokół której narosło w ostatnich latach mnóstwo niedopowiedzeń, mitów i nieporozumień. Asertywność jest często mylona z chamstwem i butą, a ostre wskazywanie granic bez baczenia na drugiego człowieka jest raczej agresją i przemocą, ale wmawia się, że to właśnie skupienie na sobie, egocentryzm i cynizm jest asertywnością.

Asertywność to umiejętność dbania o siebie, o swoją przestrzeń i o swoje granice, ale z szacunkiem dla granic i przestrzeni osób wokół nas, które są tak samo ważne. Bardzo trudno jest komunikować się asertywnie i wymaga to ćwiczeń, bo nie jest to – niestety – naturalnym porządkiem naszego języka. Częściej stosujemy język agresji lub uległości, w różnych proporcjach.

Jak więc zacząć pracować nad swoim językiem i komunikować się lepiej? To trudne pytanie, na które nie ma prostej odpowiedzi, ale jest wiele technik, które można przetestować. Jedna z nich podoba mi się szczególnie. To technika DEAR MAN (drogi człowieku), która wywodzi się z dialektycznej terapii behawioralnej, stosowanej w pracy z osobami dotkniętymi zaburzeniami osobowości typu borderline. Bardzo ważne jest w tej terapii określenie potrzeb, sposobów ich realizacji w wytyczonych granicach. Technika ta została zaprojektowana w taki sposób, żeby zmaksymalizować prawdopodobieństwo ich realizacji.

Technika ta została zaprojektowana w taki sposób, żeby zmaksymalizować prawdopodobieństwo ich realizacji. Nauczmy się więc prosić o to, czego chcemy, albo odrzucać prośby, których nie chcemy realizować! DEAR MAN to sprytnie wymyślony skrót, który tłumaczy się następująco:

 

D – describe – opisać

Na samym początku należy zmierzyć się ze zdefiniowaniem sytuacji, w której jesteśmy. Przedstawmy fakty i pełen kontekst, dzięki temu wszyscy zainteresowani będą mieć tę samą wiedzę i unikniemy niedomówień, które bardzo często są trucizną dobrej komunikacji.

Na przykład: „Poprosiłeś mnie, żebym kupił jogurt konkretnej firmy. Znalazłem go dopiero w szóstym sklepie po dwóch godzinach poszukiwań”.

 

E – express feelings – wyrażać uczucia

Nie bójmy się tego. Emocje nie są złe, nie są też dobre. To po prostu nasz stan, do którego mamy prawo i który jest rzeczywistością, z którą musimy się zmierzyć. Bardzo skuteczna w tym kroku jest komunikacja typu „ja”, a więc mówienie o tym, co się dzieje z nami w danej sytuacji i dlaczego jest to dla nas tak ważne. Używanie tego typu komunikacji pozwala unikać obwiniania innych, a tym samym umożliwia im pozostanie otwartymi na słuchanie bez uruchamiania mechanizmów obronnych.

Na przykład: „Czuję się bardzo zmęczony i przytłoczony tym, że musiałem tak długo szukać tego jogurtu”.

 

A – assert wishes – wyrażać oczekiwania

Powiedzmy, czego chcemy w danej sytuacji. Bądźmy konkretni na tyle, na ile potrafimy. To jest właśnie moment na stanowczość i określenie naszych granic. Nie bójmy się tej konkretności. Druga osoba może na tę sprawę patrzeć zupełnie inaczej i nasza perspektywa może okazać się dla niej odkrywcza.

Na przykład: „Nie chcę jeździć po jogurt na drugi koniec miasta”.

 

R – reinforce – wzmacniać

W komunikacji nie możemy tylko żądać i oczekiwać. Relacje oparte są na wzajemności, więc ten krok to wyciągnięcie ręki w stronę partnera, nagrodzenie go zawczasu, choćby przez pokazanie dobrych stron oczekiwanej sytuacji.

Na przykład: „Jeśli zgodziłabyś się na równoważny jogurt innej marki, byłoby mi łatwiej zrobić zakupy, a zaoszczędzony czas moglibyśmy spędzić razem”.

 

M – mindful – podtrzymać uważność

Po zakomunikowaniu własnych potrzeb dochodzi często do negocjacji z drugiej strony. To bardzo ważne, żeby się nie rozpraszać, tylko trwać przy swoich granicach. Bardzo dobra w tym punkcie jest metoda zdartej płyty, czyli cierpliwego powtarzania i komunikowania naszych próśb czy decyzji. Skupmy się na tym, co mówi druga osoba, ale nie dajmy się zwieść.

Na przykład: „Rozumiem, że jesteś bardzo przywiązana do tej marki, ale nie chcę jeździć po jogurt na drugi koniec miasta”.

 

A – appear confident – okazywać pewność siebie

Bardzo ważne jest, aby w procesie komunikacji utrzymywać kontakt wzrokowy i nie używać słów i gestów, które sygnalizowałyby nasz brak pewności siebie. Niezależnie od tego, jak się czujemy, starajmy się zachować pewność.

Na przykład zadbajmy o to, aby nasz ton głosu był równy i nie wierćmy się. Mniej gestów – więcej pewności.

 

N – negotiate – negocjować

Negocjowanie to nic innego jak pozostawanie w gotowości do odwzajemnienia się, choćby tylko poprzez wysłuchanie innego sposobu załatwienia sprawy przy jednoczesnym trwaniu przy istocie swojej decyzji. Jeśli to możliwe, to gódź się i proponuj kompromisy, ale nie zmieniaj swoich decyzji.

Na przykład: „Umówmy się, że jeśli będę w pobliżu sklepu, w którym jest twój ulubiony jogurt, to kupię kilka opakowań, ale nie będę jeździł po niego specjalnie”.

 

Nikt nie dostaje asertywności „w pakiecie”, ale nabywamy tych cech na drodze wychowania (albo i nie). Natomiast nigdy nie jest za późno, żeby zacząć się o asertywność starać i jej uczyć.