Niezwykle cicho jest w nocy, gdy miasta śpią, wioski kołyszą do snu, a nasze życie zwalnia.

Jak często zdarza nam się pracować, czytać czy oglądać koniec sezonu jakiegoś pochłaniającego swoją treścią serialu? Rodzice mający małe dzieci padają ze zmęczenia razem z nimi lub nawet wcześniej od nich już wczesnym wieczorem. Ale im dzieci są starsze, tym bardziej lubię tę ciszę, gdy wszyscy śpią. Cisza śpiącego miasta, uspokojone myśli, ulubiona muzyka… To niezwykły czas. Myśli szepczą.

Czasami zdarza mi się już zaznać mroku nocy. Słuchać w nocy ulubionej muzyki. Gdy dzieci śpią, nic nie możesz robić, by innych nie obudzić. To czysto osobisty czas. Intymność tego czasu jest bardzo tkliwa. To czas i przestrzeń wyłącznie dla siebie. Możesz posłuchać swoich myśli. Zwolnić bieg. Poczuć, co mówi twoje serce. Za czym tęsknisz w nocy, gdy jesteś sam ze swoimi myślami, a ukochana osoba śpi obok? Lub gdy jesteś zupełnie sam? Jak się czujesz, gdy napływają fale wspomnień, pozrywane relacje łaszą się jak kot do twojego dalekiego już serca? Ile okien w twoim sercu jest już zamkniętych, ile zakluczonych drzwi, do których klucz dawno zgubiony? Patrzysz wstecz i myślisz, że film, jaki oglądasz o swoim życiu, jest dość banalny i wcale nie jest porywającym arcydziełem.

Co czujesz, gdy łzy same napływają, bo czas, jaki masz dla siebie, odziera cię z pośpiechu, troski o innych – jesteś sam ze sobą i czujesz się, jakbyś się rozpadał na wiele kawałków? Gorąca herbata ani kieliszek dobrego wina nie ukoją tej rozdzierającej tęsknoty za źródłem, za miejscem, gdzie byłeś najbardziej sobą, miejscem w miłości, które było twoim początkiem. To miejsce, które nigdy się nie zmieni. To czas twojej młodości, gdy smakowałeś pierwszy raz miłość i czułeś, że świat leży u twoich stóp, a wszystko jest tylko zasłoną, która okrywa to, co czujesz – gdzieś głęboko na dnie twojego serca.

Już nie pamiętasz smaku tamtych ust, dotyku dłoni, zaułków, które lubiliście. Kiedy zamkniesz oczy, widzisz cienie, kolory, porozrywane obrazy – rozsypane kawałki układanki. Odległe. Dalekie. Ale jednocześnie tak znajome, jakby na wyciągnięcie dłoni. Trwają w tobie ukryte pod grubą warstwą życia, które jak ciepły sweter otula twoje wnętrze. Czasem czujesz, że tamte miłości nie umarły, jakby stały się inne, zmieniły się w pień twojego drzewa miłości, którym teraz się opiekujesz. Gdy otwierasz poezję z tamtych lat, książki, w których ołówkiem zanotowano daty, imiona, myśli, uczucia, które przetrwały na marginesach – czujesz, że jesteś wciąż ten sam. Niezmienny. Choć zupełnie inny. Ciągły. W miłości już nie ma wczoraj i dziś. Nie ma jutra. Miłość JEST.

„Pestka”. „Co powiedziałaś?” „Pestka. Każdy ma w sobie pestkę jak owoc, bo pestką jest to, w co nigdy nie przestajemy wierzyć, co najgłębiej jest nami”. „Co jest twoją pestką ?” „Miłość”. [1]

A co jest TWOJĄ pestką?

Co najgłębiej jest tobą? Co w ciszy nocy mówi do ciebie? Znasz ten głos doskonale. Jest jak głos matki, czuły i pełen akceptacji. Jak ciepło jej dłoni, kojące każdy ból z dzieciństwa. Czasem trzeba wstać w nocy, poczuć otulający mrok i ciszę, by go usłyszeć na nowo. Odkryć w sobie i przytulić jak dziecko – bezbronne, czasem zagubione w chaosie spraw, relacji i naszych decyzji. Ale on tam jest – wciąż i zawsze. Na zawsze pozostanie nami. Jak pestka.

 


[1] Dialog z filmu „Pestka” z 1995 r. w reż. Krystyny Jandy