Wiadome jest, że rodzina i dom rodzinny to miejsce, gdzie uczymy się pierwszych relacji. Nie zawsze jest kolorowo, ponieważ kłótnie, konflikty, obrażanie się, awantury to ta trudniejsza strona relacji, ale równie naturalna, co rozmowa, spędzanie wspólnego czasu, okazywanie sobie miłości. Niemniej najlepiej byłoby, by to właśnie w rodzinie dziecko uczyło się odpowiadać na wszelkie pojawiające się konflikty. Przy małych dzieciach o kłótnię czy konflikt nie jest wcale trudno. Prawie każdy motyw jest dobry, by wszcząć awanturę, obrazić się, trzasnąć drzwiami czy powiedzieć, że jesteśmy głupi albo – co gorsza – wcale ich nie kochamy. Tak jest najczęściej na linii rodzic – dziecko. Kiedy się pojawia rodzeństwo, to nasz starszak świadomie czy nie zaczyna odczuwać i działać nieraz pod wpływem zazdrości. A młodsze rodzeństwo z racji swej czasami uprzywilejowanej pozycji próbuje swoich sił w starciu ze starszakiem. 

Nasze dzieci non stop się przekomarzają. Są w tym dość uparte. Ich droczenie się potrafi zatruć naszą codzienność. Nie trafiają do nich żadne nasze argumenty, aczkolwiek w nieprzyjmowaniu ich zawsze trzymają sztamę. W jednej minucie potrafią się dwa razy pogodzić i dwa razy się o coś pokłócić. A kłótnie są niemalże o wszystko: kto naciśnie guzik w windzie i w którym kącie będzie w niej stać, kto zaśpiewa daną zwrotkę piosenki, kto pierwszy w pacierzu powie „Aniele Boży”, kto będzie siedział koło mamy/taty. I tak dalej, i tak dalej. Przy tym emocje sięgają zenitu, a kiedy proszą nas, byśmy byli stroną w ich rozwiązaniu, to nierzadko i nasze emocje mocno są nadszarpywane. Ciągnące się konflikty niestety mają bardzo negatywny wpływ na nasze samopoczucie, zmęczenie czy nawet kondycję fizyczną i psychiczną. Dlatego często staramy się robić wszystko, by do nich nie dochodziło. Nawet pozwalamy, by przekraczano nasze granice, udajemy, że coś nas nie dotyczy, świadomie unikamy sytuacji czy ludzi, którzy potrafią wywołać w nas gniew i kłótnie. Jednak, jak łatwo się domyślić, te strategie nie sprawią, że lepiej poradzimy sobie w każdym konflikcie czy właśnie w czasie kłótni naszych dzieci. 

Nie zawsze odmienne zdanie musi stać się przyczyną kłótni. Konflikty pojawiają się, kiedy nasze potrzeby i wszelkie sposoby na ich zaspokojenie spotykają się z brakiem akceptacji dla potrzeb drugiej strony, często naruszając również jej granice. Gdyby jednak kłótnie naszych dzieci uznać za informację o ich potrzebach i gdyby im to pokazać i pomóc zrozumieć, to wówczas w ich kłótni nie byłoby już argumentu wyższości jednej strony nad drugą. Kiedy pozbędziemy się naszych założeń o wyższości naszych potrzeb i sposobów ich zaspokojenia, a tym samym nauczymy tego dzieci, to wszelkie kłótnie będzie można uznać za szansę na rozwiązanie ich nieporozumień z uwzględnieniem ich odmiennych potrzeb czy pomysłów. 

Kiedy chcemy tego dokonać, to w rozmowie z kłócącymi się dziećmi, zamiast doszukiwać się winnego, dobrze pokazać im perspektywę drugiej strony. To znaczy, by każde z osobna zmieniło swoje oceny czy interpretację danej sytuacji na obserwację faktów, zrozumienie, co się wydarzyło. Poza tym, gdy dochodzi do kłótni, zamiast argumentów prym wiodą reakcje emocjonalne. Dobrze jest, by każda ze stron opowiedziała, możliwie spokojnie, o swoich emocjach związanych z daną sytuacją, co poczuła, gdy druga strona zrobiła coś, z czym się nie zgadzamy. Ale trzeba pamiętać, by pomóc dziecku odróżnić uczucia od myślenia, że tak się czujemy. Wiadomo, że z uczuciami nie można dyskutować, natomiast z przekonaniami i interpretacjami już tak. Poza tym warto poznać swoje wzajemne potrzeby, by móc znaleźć rozwiązanie, które zaspokoi jak największą liczbę potrzeb dzieci zaangażowanych w konflikt. Okazuje się, że czasem dzieci mogą mieć zbliżone potrzeby, tylko sposoby ich zaspokojenia mogą się wzajemnie wykluczać. Umiejętność odróżniania potrzeb od strategii ich zaspokajania daje gwarancję, że żadna ze stron nie będzie się czuła zignorowana. Poza tym dobrze dać dzieciom szansę na rozmowę o swoich potrzebach związanych z przedmiotem kłótni. Nie warto dawać dzieciom od razu swojego rozwiązania czy doradzać, co byśmy zrobili. Czasami pośpiech jest niepotrzebny, a my czasami byśmy chcieli jak najszybciej pozbyć się problemu, którym jest kłótnia naszych dzieci. 

Kiedy potraktujemy kłótnie dzieci jako szansę na zobaczenie tego, co jest ważne dla nich samych, możemy zyskać znacznie więcej, niż tylko zaprzestanie kłótni, krzyku, awantury, bijatyk. Rozmawianie o swoich potrzebach daje możliwość złagodzenia wszelkich napięć. A wyrażanie swoich uczuć pozwoli naszym dzieciom spojrzeć na drugą osobę nie jak na swojego przeciwnika, tylko jak równego sobie, jak na takiego samego człowieka, który też posiada uczucia. Dzieci pewnie nie od razu nauczą się konsensusu, ale może nie będzie przeważać u nich argument zrobienia czegoś po złości i stawiania  zawsze na swoim.

Niestety często nasze przekonania o konfliktach utrudniają nam naszą codzienność. Niektóre z nich potrafią sabotować nasze działania. Nie jest to proste, ale warto przyjrzeć się, które z nich wspierają rozwiązanie konfliktu, które wręcz na odwrót. Tak naprawdę to my mamy wpływ na swoje przekonania i możemy je zmieniać, a tym samym polepszyć jakość swojego życia.