Które nauczanie wolisz? Dlaczego?

Ostatnimi czasy nader często słyszę to pytanie. Za każdym razem odpowiadam bez wahania – zdalne! Powodów ku temu mam wiele. Zacznijmy od tego, że mieszkając na przedmieściach dużego miasta, w czasach nauczania stacjonarnego musiałam poświęcać sporo czasu, bo około półtorej godziny dziennie, na dojazdy. Było to nie tylko czasochłonne, ale także męczące. W efekcie wracałam do domu całkowicie wykończona i bez energii do działania. Ponadto teraz więcej czasu mogę przeznaczyć na sen – zamiast pobudki o szóstej mogę wstać nawet pięć minut przed lekcją (choć osobiście rzadko to praktykuję). Tak więc ogromną zaletą nauczania zdalnego jest oszczędność czasu i energii. Ponadto zapewnia niezwykłą swobodę i komfort uczenia, które wiążą się z tym, że w każdej lekcji uczestniczę, będąc we własnym domu, w swoim zacisznym pokoju, siedząc na wygodnym fotelu. Dodatkowo w mojej szkole nie ma wymogu włączania kamerek, co daje swobodę ubioru i wyglądu. To tylko niektóre powody, dla których tak bardzo cenię sobie zdalne nauczanie.

W czym twoim zdaniem nauczanie zdalne i stacjonarne się różnią?

Na pewno wspomnianymi wcześniejszej wygodą i komfortem. Jeśli zaś chodzi o same lekcje zdalne, to one również bardzo różnią się od stacjonarnych. Z jednej strony oferują dużo nowych możliwości, z drugiej – utrudnień. Tym, co wydaje mi się szczególnie korzystne w zdalnych lekcjach, jest możliwość pracy indywidualnej w wybranym przez uczniów, dogodnym momencie. Wygląda to tak, że czasami nauczyciel informuje nas o zadaniu, które jest przewidziane do samodzielnego wykonania na danej lekcji. Teoretycznie na zadanie przeznaczony jest czas godziny lekcyjnej, jednak często nauczyciel dopowiada na końcu: „Nie musicie robić tego teraz, możecie w dogodnym dla siebie momencie”. Sprawia to, że sami możemy zdecydować, czy wolimy mieć dłuższą przerwę, czy też wykonać zadanie od razu. Oczywiście musimy pamiętać, żeby zrobić je przed kolejną lekcją. Nie jest to jednak ogólnie przyjęta norma – wielu nauczycieli wymaga pracy na lekcji w wyznaczonym do tego czasie, a po jego upływie proszą o przesłanie wykonanych zadań. Dlatego w tym aspekcie należy być ostrożnym.

Jeśli chodzi o utrudnienia, których nie ma przy nauczaniu stacjonarnym, a pojawiają się przy zdalnym, są to problemy techniczne. Nieraz mamy problem z dołączeniem do rozmowy bądź w środku lekcji przerywa się połączenie z Internetem, a to owocuje niepełnym uczestnictwem w lekcji. Ponadto sporo czasu traci się na próby nauczycieli skontaktowania się z uczniami, którzy mają uszkodzony mikrofon.

Same formy nauczania również uległy zmianie. Coraz częściej korzystamy z wirtualnych pomocy naukowych. I choć były one obecne już w szkole, bo nauczyciele wyświetlali je na rzutnikach, teraz stały się ich głównym oparciem.

Czy nauczania zdalne i stacjonarne wymagają innych umiejętności od ucznia?

Nauczanie zdalne w stopniu większym niż stacjonarne wymaga od uczniów samodyscypliny. Jak już wspomniałam, wymaga ono wiele pracy indywidualnej, która bez tej umiejętności byłaby niemożliwa. Myślę, że nauczanie zdalne wymaga od nas również więcej uczciwości. Aby w sposób uczciwy i rzetelny napisać sprawdzian, musimy się często oprzeć pokusie korzystania z dodatkowych źródeł – Internetu, kontaktowania się z kolegami i koleżankami bądź zasobów wiedzy rodziców. Wszystkie te możliwości z uwagi na fakt bycia „za ekranem” wydają się dostępne bardziej niż kiedykolwiek i wręcz zachęcają, by po nie sięgać.

Z czym zmagałaś się w początkach nauczania zdalnego? Co stanowiło trudność?

Najgorszym okresem od początku nauczania zdalnego były pierwsze dwa tygodnie. Panował wtedy ogólny chaos, sytuacja przytłaczała mnie swoją nowością. Byłam do tego zupełnie nieprzystosowana. Każdy nauczyciel kontaktował się z nami przez inną platformę, niektórzy próbowali robić lekcje w czasie rzeczywistym, co było dla mnie czymś zupełnie nowym i z początku mnie przerażało. Po pewnym czasie zostały ustalone pewne stałe reguły – jedni nauczyciele prowadzili lekcje „na żywo”, inni wysyłali nam tematy do opracowania. I wtedy pojawił się kolejny problem, bowiem zakres tematu do przerobienia w trakcie jednej lekcji wydawał się monstrualny – np. należało przeczytać rozdział z podręcznika, na jego podstawie sporządzić szczegółową notatkę, przeczytać tekst literacki i go zinterpretować, śledząc podane przez nauczyciela punkty. Wszystko samodzielnie. Jestem pewna, że w trakcie normalnej lekcji nigdy nie przerobilibyśmy tak szczegółowo i dogłębnie tematu. Dlatego też praca indywidualna zajmowała mi dużo więcej czasu, niż powinna.

Jak przystosowałaś się do nauczania zdalnego?

Po pierwszym szoku sytuacja się ustabilizowała. Przyzwyczaiłam się do nowych metod nauczania. Niestety, do końca zeszłego roku szkolnego organizacja lekcji pozostawiała dużo do życzenia, jednak nauczanie zdalne przestało być dla mnie tak osobliwe. Nauczyłam się zarządzać sobą w czasie i łatwiej było mi odnaleźć się w nowej sytuacji. Gdy w październiku tego roku szkolnego zapadła decyzja o nauczaniu zdalnym, przyjęłam ją jako coś zupełnie normalnego. To, co na początku wydawało mi się czymś zupełnie kosmicznym, stało się dla mnie codziennością. Pamiętam, jak na krótko po pojawieniu się epidemii w Polsce koleżanka pokazała mi, że w Korei Południowej są prowadzone lekcje zdalne. Zobaczyłam zdjęcie uczniów na kamerkach. Wydało mi się to zupełnie nierealne i odległe. Nie przypuszczałam, że stanie się to moją codziennością, do której się przystosuję i przyzwyczaję tak, że nawet niechętnie od niej odejdę!

Czy nauczanie zdalne narzuca inne metody nauki, nabywania wiedzy?

Tak jak już wspomniałam, zmianie uległy formy przekazywania wiedzy przez nauczycieli. Odnoszę jednak wrażenie, że dzięki wprowadzeniu nauczania zdalnego nauka stała się bardziej uporządkowana i przystępna. Na matematyce pracujemy na przygotowanych przez panią dokumentach, które zawierają po kolei teorię i zadania, które mamy wykonać. Nauczycielka często umieszcza te dokumenty w folderze, do którego każdy ma dostęp. Dzięki temu możemy wrócić do omówionych wcześniej tematów i uporządkować swoją wiedzę. Na polskim pani udostępniła nam konspekty lekcji zawierające wszystko to, co na każdych zajęciach powinno zostać omówione. Dzięki temu sposób pozyskiwania wiedzy stał się dużo bardziej uporządkowany i przejrzysty.

Jak nauczanie zdalne cię rozwinęło? Czego od ciebie wymagało? Co wymusiło? Czy zmieniło twój charakter?

Na pewnym etapie nauczania zdalnego, zachęcona przez mamę, zrealizowałam kurs online dotyczący zarządzania sobą w czasie. To bardzo ułatwiło mi organizację. Dzięki temu poznałam proste techniki, które pomogły mi uporządkować chaos powstały w mojej głowie poprzez natłok obowiązków związanych ze zdalnym nauczaniem. Cieszę się też, że ostatnimi czasy zaczęłam walczyć z prokrastynacją i wykonywać zadania zawczasu. Choć nie było to łatwe. Bardzo pomaga mi opcja „Zadania” na platformie Microsoft Teams, która pozwala mi mieć wgląd we wszystkie nadchodzące prace i zadania, które powinnam zrealizować. Pomaga mi to zorganizować swoją pracę.

Tym, co najbardziej udało mi się wypracować przez nauczanie zdalne, jest samodyscyplina. Gdyby nie ona, miałabym duże trudności z osiągnięciem dobrych wyników w nauce. Ona jest kluczem do tego, aby zdalne nauczanie mogło zostać uznane za efektywne.

Dodatkowo czuję, że rozwinęłam pewność siebie na forum klasy. Podczas nauczania stacjonarnego bałam się odzywać na lekcjach, bo zawsze było wielu chętnych do odpowiedzi. W nauczaniu zdalnym sytuacja wygląda odmiennie – jest tylko kilka osób, które regularnie wypowiadają się na wszystkich lekcjach czy na niektórych przedmiotach. I ja do nich należę. Wcześniej tak nie było. Wszystko zaczęło się, gdy nauczycielka polskiego zaczęła zadawać nam pytania dotyczące tematów, które mieliśmy przerobić indywidualnie. Pytania były proste, ale znałam na nie odpowiedzi, ponieważ starałam się sumiennie wykonywać zadania. Od tej pory częściej wypowiadam się na lekcjach.

Mówi się o ogromnych deficytach w kontaktach społecznych podczas nauczania. Czy odczuwasz deficyty w tej sferze? Jak sobie z tym radzisz?

Osobiście nie mogę powiedzieć, aby brakowało mi kontaktów społecznych. Moim głównym źródłem znajomych nie jest szkoła, tylko inne środowiska, w których się obracam. Na nie wprowadzenie zdalnego nauczania nie wpłynęło w sposób drastyczny, więc nieustannie mam kontakt z przyjaciółmi. Nie zdążyłam się za bardzo przywiązać do kolegów i koleżanek z klasy, ponieważ kwarantannę wprowadzono w połowie pierwszej klasy liceum. Dlatego nie tęsknię za nimi tak bardzo, a deficyty społeczne nadrabiam w innych środowiskach. Poza tym, jeśli mam ochotę, zawsze mogę spotkać się z najbliższymi koleżankami z klasy.

Czego brakuje ci w obecnej sytuacji?

Na to pytanie ciężko mi znaleźć odpowiedź, ponieważ ogólnie jestem bardzo zadowolona z obecnej sytuacji. Na początku bałam się, że pozostaniemy w zamknięciu i odizolowaniu przez dłuższy czas, a pandemia znacząco wpłynie na nasze życie. Lecz, jak się okazało, sytuacja nie jest tak zła, jak mi się wydawało. Przynajmniej nie była do tej pory. I choć oczywiście nie są to czasy normalne, to nie ma wielu rzeczy, których mi brakuje. Może tylko tego, że pewne miejsca są zamknięte, a organizacja niektórych wydarzeń zabroniona. Poza tym nie odczuwam wielu braków. Wiem jednak, że odróżniam się tym od większości moich rówieśników. Prawie wszyscy moi koledzy i moje koleżanki woleliby już wrócić do szkoły, do normalności. Nie odpowiada im brak kontaktu z klasą, a zdalne nauczanie wydaje się niezmiernie uciążliwe. Ma ono bowiem zarówno wiele plusów, o których wcześniej wspomniałam, jak też i minusów (długie godziny przed komputerem, brak bezpośredniego kontaktu z klasą oraz nauczycielami, przebywanie non stop w domu z rodziną, czasem z uciążliwym rodzeństwem, problemy z siecią i komputerem itd.). Czasem to, co ja odczytuję jako zalety, inni mogą odbierać jako wady. I u jednych górę biorą plusy, u innych minusy. Ja należę do tej pierwszej grupy.