Strach ma wielkie oczy – tak dawniej zwykliśmy kwitować lęki młodszych dzieci. Czasami być może zbyt pochopnie, bez empatii i okazania dziecku wsparcia. Współczesna psychologia jednak na tyle wyedukowała rodziców, by to powiedzenie powoli odchodziło do lamusa. Dziecięcym lękom przyglądamy się uważnie i z niepokojem, staramy się im zapobiegać, łagodzić i koić.
Czy podobnie patrzymy na lęk nastolatków? Lęk występuje powszechnie zarówno wśród dzieci, jak i wśród nastolatków, a nawet dorosłych. Jest to normalna ludzka emocja. Zatem i nastolatki zasługują na naszą uważność na ich lęki. Błędem jest nadmierne wymaganie dorosłości w tej kwestii.
Czego boi się nastolatek? To podstawowe pytanie, na które odpowiedzi pomogą nam patrzeć na młodzież może bardziej empatycznie i z większą wyrozumiałością i chęcią wsparcia. Okres dojrzewania do łatwych nie należy. Zmiany fizyczne, hormonalne, psychologiczne i społeczne są tak intensywne, że nie mogą nie wywoływać lęków. Lęk jest reakcją adaptacyjną na świat, który wydaje się nowy, niekontrolowany i nieprzewidywalny. To raczej brak lęków mógłby niepokoić. Wszyscy muszą im stawić czoła. I jest to normalny, rozwojowy proces dorastania.
Obejmuje on uniezależnienie się od rodziców, czasami ich odrzucenie, aby wyraźniej stać się częścią jakiejś społeczności. Wiąże się to z chęcią przynależności do grupy rówieśniczej, z potrzebą określenia swojej tożsamości i strachem przed samotnością. Właśnie strach przed odrzuceniem jest jednym z najczęściej doskwierających, bo to właśnie poprzez interakcję z rówieśnikami nastolatek kształtuje siebie, staje się kimś. Brak takich interakcji wywołuje lęk przed byciem bezimiennym, nieważnym, przezroczystym. Lęki, czy polubią mnie inni, czy stanę się częścią jakiejś grupy, narastają w momentach przejściowych – nowa szkoła, studia, praca. To, co dotychczas znane, zamienia się na wielką niewiadomą. Można się bać.
Momenty przełomowe, kończenie się pewnych etapów, nawet z perspektywą zaczynania czegoś nowego, prowadzą też do lęków związanych z utratą: relacji – tych, jak się wydaje, niezastąpionych, jedynych i na całe życie, znanych miejsc, okoliczności, po prostu oswojonej codzienności. I znów pojawia się strach, czasami paraliżujący.
Nowy etap to też szeroko rozumiana przyszłość i lista pytań-lęków o to, co w życiu jak ma wyglądać – studia, praca, związek, sytuacja polityczna, ekonomiczna itd. Część z tych pytań stawiana jest świadomie i refleksyjnie, a część przechowywana w podświadomości, co wcale nie zmniejsza lęku, czasami właśnie nieuświadomionego.
Inny rodzaj strachu to lęk przed porażką, a nawet przed frustracją. Nie da się ukryć, że współcześnie wychowujemy nasze dzieci, chroniąc je pod swoimi bezpiecznymi skrzydłami. Ułatwiamy, zapobiegamy, wyręczamy, pomagamy. Chcemy, aby unikały stresu, frustracji, przykrości. U progu dorosłości te nieuniknione elementy życia mogą się stać źródłem dużego lęku. Młodzi mają świadomość, że czasy komfortu, bezpieczeństwa i rodzicielskiej opieki się kończą, a przed nimi czas na stawianie czoła porażkom, frustracjom, na pokonywanie przeciwności losu. I czują, że nie zawsze są do tego wystarczająco przygotowani.
To tylko niektóre z lęków, z którymi zmagają się nastolatkowie. Nie da się im zapobiec i nie powinno się ich ignorować lub bagatelizować. Są ważne i konieczne, bo pomagają rozwinąć zdrową i odporną mentalność. Ale wymagają od nas, dorosłych, czujności, życzliwości i w razie potrzeby wsparcia. Bo niełatwo, także nam, dorosłym, samemu radzić sobie z lękami. Nawet jeśli najważniejsze bitwy musimy stoczyć sami, ważne, żeby ktoś nas po tych bitwach przytulił.