Ktoś określany mianem cynika zazwyczaj kojarzy nam się negatywnie – z prześmiewcą, szydercą, złośliwcem, anarchistą czy nihilistą. Ale to efekt wycinkowego albo wypaczonego rozumienia założeń cyników, odbieranych właśnie jako uznających się za lepszych, bo manifestujących wolność od tego wszystkiego, co dla przeciętnego człowieka stanowi wartość. Tymczasem cynizm to szlachetna, moralistyczna doktryna, zrodzona w starożytnej Grecji, wskazująca, na czym polega szczęśliwe życie. Pierwotne jej założenia wcale nie miały na celu generowanie pyszałkowatych anarchistów.

Naczelną zasadą cyników było życie zgodne z głoszonymi zasadami. Tak też rozpowszechniali swoje idee, właśnie wprowadzając je w czyn. Przedstawicielem cynizmu był między innymi Diogenes, który zasłynął z ekscentrycznego życia – nie mył się, chodził w łachmanach, mieszkał w beczce, a potrzeby fizjologiczne załatwiał na ulicy. Jakie zasady w ten sposób głosił i czy moglibyśmy współcześnie go podpatrywać i naśladować…?

Cynizm to filozofia wolności. Mędrcem jest ten, komu udaje się osiągnąć niezależność od wszystkiego. Wolność jest największą wartością. Ale niełatwo o nią, bo chociaż pozornie jesteśmy wolni, to żyjemy w społeczeństwie, które naszą wolność ogranicza, nawet kiedy sobie tego nie uświadamiamy. Mowa tu o konwenansach, umowach i oczekiwaniach społecznych. Nie wolno nam się zachowywać dowolnie, ale zgodnie z oczekiwaniami konkretnych osób, grup czy z wymogami okoliczności. Te nakazy i zakazy nie zawsze są uzasadnione. Dlatego należy je poddawać ocenie i stosować się do nich zgodnie z własnymi preferencjami. Drugim źródłem zniewolenia są przedmioty materialne, dobra, majątek. Posiadając coś, siłą rzeczy musimy (a więc podlegamy jakiemuś zniewoleniu) troszczyć się o to, pielęgnować, dbać, a nawet martwić, czy ktoś nam tego nie odbierze, nie zniszczy. Poza tym posiadając coś, uruchamiamy w sobie potrzeby i pragnienia, aby posiadać więcej albo inaczej, albo tak samo jak inni. I znów pułapka zniewolenia i kolejna przestrzeń ograniczająca naszą – tak cenioną przez cyników – wolność.

Najlepiej to rozumienie wolności zilustruje anegdota mówiąca o tym, jak pewnego dnia Diogenes wygrzewał się na słońcu. Podszedł do niego król i pozwolił mu poprosić, o co tylko chce, a on to spełni. O co poprosił króla nasz ceniący wolność filozof? O to, aby się odsunął i nie zasłaniał mu słońca. Tą prośbą pokazał, że niczego nie potrzebuje, bo już wszystko ma. Innym razem zobaczył dziecko, które piło wodę z ręki. Natychmiast wyrzucił swój kubek, mówiąc: „Dziecko prześcignęło mnie w sztuce ograniczania potrzeb życiowych”.

Wszelka przyjemność i pożądanie są złe ze względu na to, że stają się czynnikami uzależniającymi człowieka od siebie, a przez to ograniczają jego wolność. Postulowali więc cynicy antyhedonizm, ascezę, wyrzeczenia, odrzucenie sławy i uzależniających przyjemności. Miało to dawać człowiekowi wolność i być sposobem na etyczne życie. Cynicy zalecali też, aby w relacjach z innymi być autentycznym i szczerym oraz prostodusznym, wyzbytym próżności i ziemskich ambicji.

Dopiero spełnienie tych warunków pomaga być człowiekiem cnotliwym. A tak rozumiana cnota to warunek życia szczęśliwego.

Czy cynizm może być atrakcyjną filozofią dla współczesnych? Pewnie w swojej skrajnej formule pozostanie jedynie zbiorem ciekawych i zabawnych anegdotek, ale w warstwie refleksyjnej niewątpliwie ma swoją mądrość. Czy będzie nią zachęta do uwolnienia się od skostniałych, nieprzynoszących niczego pożytecznego konwenansów, a przynajmniej do refleksji nad ich sensem, czy zachęta do uwolnienia się od nadmiaru potrzeb i pożądań, czy może zalecenie do bycia autentycznym i szczerym w relacjach z innymi – to już kwestia indywidualnych odpowiedzi.