Jesteś nastolatkiem. Według wszelkich opinii, badań i ocen to jeden z trudniejszych okresów w twoim życiu, czego doświadczasz zapewne ty sam, a na pewno doświadcza tego twoje otoczenie, zwłaszcza rodzice. Konflikty, awantury, poczucie niezrozumienia, wzajemna obcość zniecierpliwienie, przekonanie, że ty i rodzice jesteście z dwóch różnych planet – być może tak wygląda teraz wasza codzienność. Jeszcze niedawno dzieliłeś się z rodzicami swoim światem, swoimi radościami i smutkami, potrzebowałeś ich, a teraz możesz jedynie powiedzieć, że cię zupełnie nie rozumieją. Rodzice załamują ręce, widząc, jak cię wychowali, a ty zastanawiasz się, jak zorganizować wyprowadzkę zaraz po skończeniu osiemnastki. Zanim jednak nadejdzie ten wyczekiwany dzień, może warto przekonać rodziców do swojego buntu nastolatka? Ale żeby ich do niego przekonać, najpierw sam musisz zrozumieć, co się z tobą dzieje.
Na początek cię uspokoimy. Twój bunt jest normalny, ważny i potrzebny. Pewna psycholog stwierdziła nawet, że „bycie normalnym w okresie dorastania jest samo przez się nienormalne”. I tego się trzymajmy.
Okres adolescencji, czyli okres dojrzewania, to czas przekształcania się dziecka w dorosłego. Na tak poważne zadanie masz raptem kilka lat. Nic dziwnego, że wszystko w twoim życiu staje do góry nogami. Przed tobą do zrealizowania dwa główne zadania rozwojowe. Po pierwsze przekształcić się z dziecka w dorosłego pod względem biologicznym, a po drugie pod względem społecznym, emocjonalnym. Tak poważne przekształcanie organizmu i psychiki wiąże się z licznymi trudnościami. Dlatego niektórzy ten czas nazywają okresem "burzy i naporu".
Twój organizm potrzebuje mnóstwa energii, aby poradzić sobie ze zmianami biologicznymi wiążącymi się ze wzrostem. Stąd często robisz wrażenie rozlazłego, ospałego, pozbawionego energii, chęci do życia. Najchętniej byś spał. To oczywiście działa na twoich rodziców jak płachta na byka. Spróbuj im wytłumaczyć, że to nie lenistwo, ale biologiczne ograniczenia są powodem twojego zalegania na kanapie, niechęci do górskich czy rowerowych wycieczek.
Kolejna sfera podlegająca ogromnym zmianom to sfera emocji. Mimo nastu lat zaczynasz reagować jak dwu-, trzylatek – jesteś bardziej porywczy, nerwowy, nadwrażliwy emocjonalnie, bardziej pobudliwy, łatwiej cię urazić, łatwo ci sprawić przykrość, twoje reakcje często są nieadekwatne do sytuacji, a trudności wydają się końcem świata. O ile na krzyk i bunt dwulatka można spojrzeć z pobłażaniem i spokojem, o tyle dużo trudniej usłyszeć od dorastającego dziecka: „Nienawidzę cię, nie chcę tu być”. Nie dziw się więc przerażeniu rodziców, kiedy takie słowa padają. Sam wiesz, że mimo siły przekazu nie są prawdą. Są impulsywną reakcją, przerysowaną, wyrazistą, ale tylko odruchową. Są objawem zaburzeń równowagi w sferze poznawczej i emocjonalnej. Poproś rodziców o dystans i spokój w takich sytuacjach. A przede wszystkim wytłumacz, że twoje zachowanie nie jest wymierzone przeciwko nim, że nie robisz im na złość, że to naprawdę objaw burzy hormonalnej, w którą oni pewnie nie do końca wierzą, oraz wynik przeobrażeń, jakie zachodzą w pracy mózgu w zakresie budowy i jego funkcjonowania. Specyfika funkcjonowanie mózgu nastolatka, brak łączności pomiędzy różnymi jego częściami wpływa na to, że nie zawsze liczysz się z uczuciami innych. Poproś rodziców o wyrozumiałość i cierpliwość.
Kolejne zmiany, które mogą niepokoić twoich rodziców, to twoja potrzeba niezależności i prywatności. Drażni cię ciągła obecność rodziców, ciągłe pytania, ciągłe wtrącanie się w twoje sprawy, a zwłaszcza mówienie ci, co i jak masz robić. To nie znaczy, że cię źle wychowali, że ich nie szanujesz. Po prostu zaczynasz żyć własnym życiem, usamodzielniasz się, powoli odchodzisz od rodziców na rzecz niezależnego życia.
Potrzebujesz też osobistych doświadczeń. Aby prawidłowo się rozwijać, musisz poznawać siebie i świat, ale nie za pośrednictwem ustnej wiedzy przekazywanej przez rodziców, ale poprzez własne doświadczenia i stawianie czoła różnym wyzwaniom. Nie da się inaczej tego zrobić, jak na własnej skórze. Jedyne, czego potrzebujesz, to empatycznego przewodnictwa dorosłego. To zapewne kolejna przestrzeń wielu konfliktów w waszym domu. Ale znowu możesz odnieść się do uzasadnień naukowych. Aby w mózgu wykształciły się odpowiednie połączenia, konieczne jest osobiste doświadczenie, osobiste działanie, nawet pełne błędów. Nie ma drogi na skróty. Z rodzicami natomiast możesz rozmawiać, opowiadać im, na głos analizować to, czego doświadczyłeś, i w ten sposób, dostrzegając z ich pomocą swoje błędy, uczyć się na nich. Być może takie rozmowy pozwolą rodzicom zaufać ci, a w konsekwencji dać więcej niezależności, o którą tak zabiegasz.
Potrzebujesz też autonomii w podejmowaniu różnych decyzji, tych codziennych i tych poważnych, nawet szalonych i dla dorosłych niezrozumiałych. Poproś więc rodziców o odrobinę wolności, spokojny dystans, ale i ciche, akceptujące kibicowanie, wspieranie. O obecność. Może się przydać. I może się okazać cenna.
Wreszcie, uzasadniając potrzebę swojego buntu, możesz przytoczyć rodzicom słowa Jespera Juula, autorytetu z zakresu wychowania i relacji rodzinnych, który podkreślał, że młodzi ludzie potrzebują się przeciwstawiać dorosłym, gdyż dzięki temu budują swoją godność, odrębność i poczucie własnej wartości.
Jak widzisz, przekonanie innych do buntu nastolatka bazuje na rozmowie. Dzięki niej możesz wiele zyskać. I może nawet przekonasz się, że wcale nie żyjecie na innych planetach, ale po prostu w innych miejscach tej samej.