Współczesne nastolatki wydają się wyjątkowo delikatne, podatne na zranienia, pełne niepokojów i trosk, skłonne do zmartwień. Walczą ze stresem, zakłopotaniem, niską samooceną, samotnością, niepokojem, niepewnością, smutkiem i rozpaczą. Dużo tego jak na drobne barki nastolatka.
Lekarze alarmują, że coraz więcej młodych ludzi ma trudności w skupieniu uwagi, zaburzenia zachowania, coraz więcej też choruje na depresję, ma problemy psychiczne, co wiąże się z rosnącą liczbą uzależnień i samobójstw. Obserwuje się także różne dolegliwości fizyczne, takie jak astma, choroby serca, zespół jelita drażliwego czy choroba wrzodowa. Trudno orzec, czy kondycja nastolatków bierze się z takich, a nie innych czasów, z naszych rodzicielskich błędów czy po prostu cech osobniczych.
Przyczyna nie jest tak ważna. Ważniejsze jest pytanie, co może zrobić dorosły – rodzic, nauczyciel – który to widzi i któremu zależy. Wbrew przypuszczeniom bardzo wiele. Wystarczy stać się bezpiecznym miejscem. Nastolatek nie potrzebuje nie wiadomo czego i kogo. Potrzebuje dorosłych, których ma pod ręką, czyli nas. To właśnie my możemy stać się bezpieczną przystanią, miejscem czerpania sił do pokonywania przeciwności, źródłem jego zasobów wystarczających do radzenia sobie z trudnymi wymaganiami życia. Trzeba tylko stać się schronieniem dla swojego nastolatka, nie nadopiekuńczym, ale po prosu stabilnym i bezpiecznym.
To niełatwe, ale do zrobienia. Każdy nastolatek, choćby nie wiadomo jak manifestował, że da radę i nikogo nie potrzebuje, chce zostać wysłuchany i zrozumiany, być akceptowany i ceniony, potrzebuje naszej obecności. Chociaż faktem jest, że większość z nich ma pewną trudną dla rodziców właściwość, która wiąże się z ich wchodzeniem w dorosłość i samodzielność, a mianowicie odpychanie i przyciąganie. Raz są dorosłymi, raz znów dziećmi, raz chcą być samodzielni, raz wykazują dziecięcą bezradność i dobrze im z tym. Ta huśtawka jest naturalna i nie wolno się nią zrażać, nawet jeśli to męczące i trudne dla zdezorientowanego rodzica. Rodzic, który chce być dla dziecka przystanią, musi się uzbroić w cierpliwość, zaakceptować tę trudną skłonność.
Następnie musi wejść w jego świat, dowiedzieć się o nim wielu ważnych rzeczy – tego, kim są jego przyjaciele, dlaczego się z nimi przyjaźni, co mu się w nich podoba, o co się martwi, co go najbardziej gryzie, co lubi robić w wolnym czasie, co jest dla niego ważne, czego pragnie, potrzebuje i oczekuje od bliskich, od świata i życia. Wiele pytań, pewnie mniej odpowiedzi. Nastolatki mają bowiem też skłonność do zachowywania dla siebie swojego świata. Nie dzielą się sprawami bolesnymi, stresującymi, głęboko chowają swój ból albo nie wiedzą, co zrobić ze swoimi odczuciami lub gdzie zwrócić się o pomoc. Pierwszy krok więc to obecność i poznanie. Wytrwałe i konsekwentne. A potem koniecznie kontrolowanie swoich reakcji. Może się okazać, że rodzic dozna szoku, odkrywając, co się dzieje w życiu jego dziecka. Aby jednak stać się dla nastolatka bezpiecznym miejscem, konieczna jest łagodność, spokój i opanowanie. Nastolatek ma wystarczająco dużo osobistych zawirowań, żeby rodzic dokładał mu swoje.
Kluczową sprawą jest, aby wiedzieć, jak reagować na zmagania nastolatka oraz jak mu pomóc i jak tworzyć bezpieczne miejsce, w którym będzie się dobrze czuł. Najprościej zadbać o pozytywne czynniki, redukując jednocześnie te złe. Pogodny dom, obecny, uważny rodzić, zdrowy i smaczny posiłek, troska o zdrowy tryb życia to dbałość o zewnętrzny, budujący ład, który jednak ma siłę wlewania w dziecko spokoju. Równocześnie należy wesprzeć nastolatka w uczeniu uważniejszego przyglądania się swoim mocnym stronom, atutom, ale też emocjom. Wszystko to wzmocni go w trudzie pokonywania przeciwności wieku nastoletniego.
Jeśli zaufać spostrzeżeniom psychologów, że obecne trudności nastolatków najczęściej biorą się z braku więzi, ze wzrastania w oderwaniu od rodziny i społeczeństwa, to okaże się, że wystarczy bardzo niewiele, aby kruchego nastolatka wesprzeć. Wystarczy bowiem serdeczna z nim więź i troska o zbudowanie bezpiecznego miejsca, w którym będzie się czuł ważny i kochany. Budujmy w nim siłę, podkreślając, że dobro, które w sobie ma, jest większe niż całe zło wokół. Mówmy swoim nastolatkom rzeczy dobre, pozytywne i pełne zachęty. Bądźmy dla nich bezpiecznym miejscem, a ich życiowy duch będzie nabierać mocy.