Co to znaczy być silnym psychicznie? Przypomina się monolog Pawła Deląga z kultowej polskiej komedii „Chłopaki nie płaczą”, w którym mówi, że zawsze patrzy w oczy, że wystarczy mu dziesięć pierwszych gestów i pięć pierwszych słów, żeby ocenić, że w umyśle jego rozmówcy czai się strach. Jego napinanie się miało być tego przyczyną. No właśnie, czy napinanie muskułów, pokazywanie arogancji, chamstwa, fałszywej asertywności i często wcale nie biernej agresji jest rzeczywiście oznaką siły psychicznej? Czy może jest odwrotnie?
Siła psychiczna to umiejętność takiego zarządzania swoimi zasobami intelektualnymi, emocjonalnymi, a więc w dużym skrócie kontrolowanie swoich myśli i emocji, a co za tym idzie również słów i czynów w sytuacjach stresowych, nieprzyjemnych i nieoczekiwanych, tak pozytywnie, jak negatywnie. Chociaż częściej jednak negatywnie. Bardzo często jest tak, że za silnych psychicznie uchodzą właśnie ci wyszczekani, oklejeni metkami, majętni i odnoszący sukces ambitni ludzie. Tylko dlaczego właśnie w tych grupach jest tyle alkoholu, narkotyków, ucieczki w wir tego świata?
Całkiem niedawno głośno było o wypadku pewnego prawnika, który zderzył się z innym autem. W wyniku tego wypadku zginęły osoby podróżujące tym drugim autem. On skomentował to w swoich mediach społecznościowych dość oryginalnie. Stwierdził, że to wina tych ofiar, bo miały stary, a co za tym idzie niebezpieczny samochód. On miał nowoczesnego SUV-a. Potem okazało się, że w jego krwi były ślady narkotyków. Nie pozbawiło go to rezonu w mediach.
Takie przykłady można mnożyć. Taka fasada jest bardzo często mechanizmem obronnym, za którym maskuje się zakompleksiony, mały człowiek, który wykorzystuje swoją pozycję, swój majątek i często brak moralnych hamulców, żeby brać, co chce, i nie brać przy tym jeńców. Myślę, że zgodzimy się, że pomimo głośności i zewnętrznych pozorów nie świadczy to wcale o prawdziwej sile psychicznej. Takiego człowieka łatwo zirytować, szybko się denerwuje i ma dość sporą listę osób, które go czynem, słowem lub spojrzeniem obraziły. Ma też bardzo często wybujałe ego i ogromne mniemanie o sobie.
Prawdziwa siła psychiczna to całkowita odwrotność postaw przytoczonych przeze mnie. To umiarkowanie, pokora i dostosowanie reakcji z uwzględnieniem kontekstu i wszelkich okoliczności. Prawdziwą siłą jest powiedzieć mniej niż więcej, w myśl zasady „mniej słów, mniej błędów”, która często bywa heroizmem.
Jak pracować nad taką siłą psychiczną i czy w ogóle się da ją wypracować? Oczywiście, że tak, ale wymaga to dużej pokory względem samego siebie, czyli uznania, że nie jest się alfą i omegą, że nie jest się nieomylnym. Dla niektórych to może być trudne.
Po pierwsze naucz się regulować myśli. Łatwo powiedzieć, ale nie od razu Kraków zbudowano. Warto zacząć od małych kroków. Musimy przy tym pamiętać, że osoba o obniżonym nastroju, w depresji, w żałobie będzie inaczej myślała niż osoba zakochana czy w wielkiej radości. A myśli w obu tych skrajnych stanach mogą być szkodliwe. Z jednej strony mogą one prowadzić do myśli samobójczych, do autodestrukcji i staczania się w otchłań smutku, a z drugiej strony – do podejmowania pochopnych decyzji, które będą oderwane od rzeczywistości.
Osoba silna psychicznie powinna jednakowo dobrze radzić sobie w obu tych sytuacjach. Bardzo pomocne jest prowadzenie dialogu wewnętrznego, rozmowy z samym sobą i zadawanie sobie pytań o kontekst sytuacji, w której się dana osoba znalazła. Warto wiedzieć, czym jest dla ciebie sukces, porażka, co powoduje, że tracisz wiarę, a co, że jesteś szczęśliwy. Trzeba zadawać sobie pytania fundamentalne, bo jeśli nie poznamy samych siebie w sytuacjach symulowanych w naszej głowie, to będziemy dużo bardziej podatni na niekontrolowane wybuchy w sytuacjach zaskoczenia.
Być może niektórzy powiedzą, że to bujanie w obłokach i zbytnie hipotetyzowanie, ale jeśli będziemy przygotowani nawet na najtrudniejsze momenty, to te nasze kreowane w głowie scenariusze mogą stać się kotwicami, które zatrzymają nasze reakcje.
Po drugie naucz się kontrolować emocje. To niezwykle trudne szczególnie dla choleryków, którzy mają krótki lont. Ale emocje można ćwiczyć przez uważne przyglądanie się swoim reakcjom i nauczenie się nazywania emocji. Jest ich mnóstwo, chociaż tylko sześć głównych – radość, smutek, strach, wstręt, złość i zaskoczenie. Pozostałe są ich pochodnymi. Każda reakcja może być dla nas materiałem do nauki. Jeśli zobaczymy, co nas irytuje, ile potrzeba, żeby nas wytrącić z równowagi, a więc znów – kontekst, będziemy w stanie się na te reakcje przygotować.
Wiadomo, że nie wszystko będzie nam od razu wychodzić, ale przecież nikt nie jest doskonały, a ważne jest to, żeby się rozwijać. Prowadźmy więc, podobnie jak przy myślach, dialog ze sobą i swoimi emocjami. Kiedy jesteś szczęśliwy, a kiedy smutny? Co cię przeraża? Co cię obrzydza? I tak dalej, aż do momentu, w którym oswoisz sam siebie i wypracujesz mechanizmy powściągliwości niczym mistrz zen.
No i po trzecie przyglądaj się otoczeniu. Bo kontekst ma znaczenie. To zarządzanie zasobami, które jest fundamentem budowania psychicznej siły, jest niczym innym, jak przyglądaniem się otoczeniu i dobieraniem środków, metod i technik reakcji względem tego, co się dzieje wokół nas. Inaczej potraktujemy bliską osobę, która niechcący stłucze nasz ulubiony kubek, a inaczej obcego, który potrąci nas wózkiem w sklepie. I tu, i tu potrzebne jest umiarkowanie, ale wiadomo, że myśli i emocje będą zupełnie inne.
Znów porozmawiaj ze sobą. Zapytaj siebie o to, jak reagujesz w danej sytuacji, a jak chciałbyś reagować. Zapytaj o to, czy nie jesteś hipokrytą, czy to, w co wierzysz, idzie w parze z tym, co robisz i mówisz. To bardzo ważne. Nie odpuszczaj sobie tej wewnętrznej konwersacji. To przyniesie efekty.
Ta uważność na siebie jest niezwykle ważna. I na początku może być tak, że to, czego się o sobie dowiemy, będzie nas boleć. Ale czy nie jest tak, że prawdziwie wartościowe rzeczy zdobywa się w trudzie?