Zazdrość to uczucie, które towarzyszy ludzkości od zarania. Już historie biblijne z Księgi Rodzaju pokazują, że zazdrość jest motywacją pierwszych grzechów. Adam i Ewa zazdrościli Bogu poznania dobra i zła. Kain zazdrościł Ablowi relacji ze Stwórcą. W obu przypadkach zazdrość doprowadziła do opłakanych skutków.

Zostawmy jednak biblijne parabole i spójrzmy na świat wokół nas. Zazdrość jest wszechobecna. Z jednej strony napędza konsumpcjonizm, bo skoro sąsiad ma nowe auto, to i ja muszę mieć. Powstaje mnóstwo memów na ten temat, a dodatkowo próbuje nam się wmówić, że Polacy są z natury zazdrośnikami i zawistnikami. Z całą pewnością tak nie jest, ja sam zresztą nie wierzę w coś takiego jak narodowe stereotypy – każdy z nas jest inny. Z drugiej jednak strony jest stare przysłowie, że z kim przestajesz, takim się stajesz. Więc narodowy stereotyp może być wynikiem czegoś, co stało się normą społeczną, chociaż nigdy nią być nie powinno.

W tym roku lekturą narodowego czytania była Moralność Pani Dulskiej, która już przeszło sto lat temu próbowała się rozprawiać ze stereotypem mieszczańskiego, polskiego kołtuństwa i ustawianiu życia w taki sposób, żeby sąsiadowi oko zbielało. Natomiast swoje słabostki, brudy i problemy najlepiej trzymać w czterech ścianach i nie dopuszczać do ich upublicznienia, co miałoby skutkować hańbą.

Tego typu światopogląd bardzo mocno wzmacnia uczucie zazdrości i to nie tylko w relacjach damsko-męskich, ale w zasadzie w każdych. Zazdrość jest nieuleczalną chorobą, spala nas od środka, niszczy relacje i znacząco obniża komfort życia. Zazdroszcząc, nie skupiamy się na swoim życiu, ale wciąż szukamy punktów odniesienia, żeby żyć mocniej, dalej, bardziej, obficiej i to nie dlatego, że chcemy, ale dlatego, że inni tak żyją. Można bardzo szybko osiwieć.

Zazdrość według psychologów to bardzo złożony stan psychiki i emocji, który opiera się na lęku przed utratą czegoś, na czym bardzo nam zależy. I tak w przypadku związku będzie chodzić o partnera czy partnerkę, a w przypadku relacji sąsiedzkich – na przykład o status najlepiej sytuowanego na osiedlu bądź też prekursora nowych trendów. U jej fundamentów leży najczęściej właśnie strach, ale również kompleksy, niskie poczucie własnej wartości i czasami traumy z przeszłości – szczególnie w związkach romantycznych.

Przyczyną zazdrości w związku może być również nadmierne uzależnienie od partnera, które wynika z przeświadczenia, że jeśli on/ona ode mnie odejdzie, to już nic lepszego mnie w życiu nie spotka. Takie podejście często przeradza się w samospełniającą się przepowiednię. Im bardziej staramy się drugą osobę kontrolować, dajemy oznaki naszej zazdrości, tym częściej ten temat jest na tapecie naszych relacji i prędzej czy później obawy – do tej pory jedynie wyobrażone – mogą się zmaterializować.

Taka zazdrość bardzo często idzie w parze z destrukcyjną narracją wobec obiektu, który chcemy nakryć złotą klatką. Partnerzy robią sobie wyrzuty o spojrzenia na innych, o spotkania z kolegami, a nawet o serdeczne przywitanie lub pożegnanie z potencjalnym rywalem. Każde zachowanie jest interpretowane jako zapowiedź zbliżającej się niewierności.

Mówi się, że w każdym związku konieczna jest nutka zazdrości, że jest to lekarstwo na rutynę i nudę. A nieustanne zabieganie o partnera czy partnerkę może wydłużyć okres romantycznego zakochania, a i później utrzymać wzajemne relacje w odpowiedniej temperaturze.

Jak więc rozpoznać, czy zazdrość jest jeszcze zdrowa, czy już osiąga patologiczne rozmiary? Musimy zadać sobie pytanie, jak bardzo myślenie o zazdrości zaprząta naszą głowę. Czy myśląc o naszej drugiej połówce, robimy to w kontekście strachu przed utratą i nieustannej kontroli, czy raczej zachowujemy spokój i wysoki poziom zaufania.

Jeśli to pierwsze – mamy problem i powinniśmy zastanowić się, gdzie jest przyczyna, a w większości przypadków będzie ona w nas. Pomijam oczywiście jawne przypadki zdrady i uzasadnione obawy. Oczywiście najprościej jest powiedzieć – zaufaj i nie zamartwiaj się na zapas, ale to zbyt proste i nie każdy jest w stanie to przeskoczyć.

Spróbujmy więc radzić sobie z chorobliwą zazdrością w trzech krokach.

Krok 1 – uświadom sobie, jak zazdrość wpływa na twój związek

Zasypujesz drugą osobę pytaniami, robisz awanturę o minimalne spóźnienia, w głowie masz najczarniejsze scenariusze zdrady. Jeśli te zdania są o tobie, to z całą pewnością kopiesz tunel zazdrości pod waszą relacją, a on prędzej czy później tąpnie i zostaniesz z tym wszystkim sam/sama.

Być może w przeszłości ktoś cię skrzywdził? Może twoje wzorce relacji są właśnie takie. Jeśli tak, to być może warto zastanowić się nad wizytą u psychologa i przyjrzeć się samemu sobie w kontekście zazdrości. Warto również postarać się postawić w roli tej drugiej osoby. Jak ty byś się czuł/czuła, jeśli ta druga osoba robiłaby ci takie wyrzuty jak ty jej? Warte przemyślenia.

Krok 2 – mów, co czujesz

Nie warto skrywać w sobie emocji i przeżywać ich w samotności. Ta wewnętrzna ciemność lubi się wylewać w sposób niekontrolowany. A przecież po to wchodzimy w związek, żeby mieć z kim te nasze cienie i blaski dzielić. Do tego jest potrzebne zaufanie, a z nim to wiadomo – raz zaufasz, możesz się sparzyć, ale mimo wszystko warto. Tym bardziej w relacji z osobą, z którą planujemy przyszłość. Innej drogi nie ma.

Jeśli jest coś w zachowaniu partnera, co cię niepokoi – mów o tym bez ogródek. Tylko w ten sposób unikniesz niedomówień, nieporozumień i domyślania się, co druga strona czuje. Może ta zmiana zachowania wynika ze zmęczenia albo problemów, o których wstydzi się powiedzieć?

Natomiast jeśli ubodła cię nadmierna, według ciebie, zażyłość z innymi – na przykład twój partner zbyt odważnie tańczył z koleżanką na imprezie albo twoja partnerka wieczorem rozmawia długo przez telefon z kolegą – nie trzymaj tego w sobie. Powiedz wprost, jak się z tym czujesz. Być może ta druga osoba widzi to inaczej. Warto wyjaśniać to od razu.

Krok 3 – nie wywołuj wilka z lasu

Pisałem o tym już wyżej. Zdradę można wywołać i wyczarować z niczego. Oczywiście nie jest to dla zdrajcy usprawiedliwienie, ale nadmierna kontrola i budowanie złotej klatki mogą spowodować reakcje desperackiej ucieczki – w ramiona, do tej pory wyimaginowanego, rywala bądź wydumanej rywalki. Trochę to przewrotne, ale ile takich historii znamy.

Bez kredytu zaufania i bez szczerości nie można budować. Dla związku szczerość i zaufanie są tym, czym fundament dla domu. Bez nich cała konstrukcja runie.

A nie chcemy przecież budować na piasku.