Psychologowie społeczni (i na pewno także my sami) twierdzą, że ludzie działają racjonalnie. A przynajmniej leży to w ich naturze. A więc wybierają najkorzystniejsze, najlepsze rozwiązania według przyjętych przez siebie kryteriów. Podejmując ważne decyzje, rozważają wszelkie za i przeciw, oceniają, co będzie dla nich najkorzystniejsze, co da najwięcej przyjemności, a najmniej przykrości. Brakuje nam jednak na co dzień czasu, aby takie racjonalne analizy przeprowadzać przed każdą decyzją, zwłaszcza tą niższej rangi. I wtedy górę bierze inna część natury człowieka – skąpstwo poznawcze. Psychologowie społeczni Susan Fiske i Shelly Taylor twierdzą, że ludzie są skąpcami poznawczymi. Znaczy to, że staramy się oszczędzać swoją energię poznawczą. Idziemy więc na skróty i stosujemy strategie, które upraszczają złożone problemy, albo akceptujemy niedoskonałe rozwiązania, kiedy uznajemy je za wystarczająco dobre. Redukujemy w ten sposób obciążenia poznawcze.

Podobnie jest, kiedy patrzymy na innych i zastanawiamy się, dlaczego tak, a nie inaczej się zachowują. Według innego psychologa Harolda Kelleya bierzemy wtedy pod uwagę trzy informacje: czy dana osoba zachowuje się konsekwentnie i spójnie, czyli w taki sam sposób także przy innych okazjach, czy jej zachowanie jest powszechne, czyli czy inni też tak się zachowują, i czy jest specyficzne, czyli czy dana osoba jest jedyną osobą, która się w ten sposób zachowuje. A więc, aby dokonywać takich analiz i względem siebie, i względem innych, potrzebne są dokładne informacje. A o te na co dzień niełatwo. Co więcej, często też mamy do czynienia z sytuacją odwrotną – brakiem informacji lub pozyskujemy informacje mylące, nieprawdziwe, zdeformowane. Wobec takich ograniczeń także w relacji do innych zaczynamy chodzić na skróty. I tu zapala się czerwona, ostrzegawcza lampka. Bo choć owo chodzenie na skróty czasami ułatwia życie, to jednak często prowadzi też do błędów i uprzedzeń. A uprzedzenie to wroga lub negatywna postawa wobec na przykład jakiejś grupy społecznej. Oparte jest właśnie na fałszywych, niekompletnych informacjach i uogólnieniach. Uogólnienie pewnych cech dotyczących jakiejś grupy buduje stereotypy, które polegają na przypisywaniu identycznych cech każdej osobie, która do tej grupy należy, oraz na nieuwzględnianiu różnic pomiędzy członkami tej grupy. Stereotyp jest właśnie takim sposobem na ułatwienie sobie życia i szybkie wyjaśnienie i uporządkowanie rzeczywistości. Czasami taki stereotyp może być oparty na doświadczeniu i mieć dużo wspólnego z rzeczywistością i wtedy pełni rzeczywiście rolę porządkującą życie. Ale tkwi też w nim niebezpieczeństwo zgubienia człowieka w tłumie, niedostrzeżenia jego indywidualności. A to z kolei może prowadzić do negatywnych i niebezpiecznych zjawisk. Co więcej, kiedy stereotypy zadrukują nasz mózg, przestajemy być otwarci na informacje, które mogą zaprzeczyć stereotypowi, podważyć go. Tu właśnie przebiega granica w upraszczaniu sobie życia. Szczególnie czujnie powinniśmy jej wypatrywać, aby jej nie przekraczać. Potrzeba tu otwartego umysłu, by być gotowym na weryfikowanie zgodności naszych przekonań z faktami. O ile więc uzasadnione może być pewne upraszczanie sobie życia na co dzień, kierowanie się pewnymi automatyzmami, schematami, odruchami, o tyle, kiedy rzecz dotyczy drugiego człowieka, zawsze trzeba wydobyć go z bezosobowej masy, grupy i przyjrzeć się mu indywidualnie. Cenna jest więc świadomość, że jesteśmy skąpcami poznawczymi, że mamy ograniczenia i uprzedzenia, bo to pozwala nam zachować czujność i przełamywać swoje poznawcze skąpstwo, zwłaszcza w odniesieniu do drugiego człowieka.

 

Bibliografia:

E. Aronson, Człowiek – istota społeczna, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995 r.