Czasami zastanawiam się, jak to jest, że raz jesteśmy oazą spokoju i potrafimy cierpliwie znosić wszystkie próby swoich dzieci, ich trudne i dobre emocje, zmęczenie, stresy i lęki związane z prowadzeniem domu czy karierą zawodową. A raz jesteśmy chodzącą burzą z piorunami. Raz potrafimy się zatrzymać, wsłuchać w swoje pragnienia, być rodzicem empatycznym, akceptującym, a za moment zerwać wszelkie swoje postanowienia, wręcz zaprzeczyć ich słuszności i skuteczności. I co istotne, niemalże zawsze potrafimy szybko i płynnie przechodzić pomiędzy te przeciwstawne stany. Matki tym bardziej czują się wtedy przygnębione swoją niekonsekwencją, tym, że potrafiły już wypracować ze swoimi dziećmi bliską relację, by za chwilę dać upust swojej bezradności. Czujemy się jak oszustki i niejednokrotnie dość boleśnie same się za to karzemy. 

Jesteśmy sumą różnych przeciwstawnych uczuć, emocji i zachowań z wielu powodów, a szczególnie w kontekście rodzicielstwa. Istnieje wiele czynników wpływających na nasze reakcje i podejścia do wychowywania dzieci. Zastanawiam się, czy da się te nasze przeciwieństwa pogodzić i z czego wynika ta nasza rozbieżność w reakcjach jako rodziców. 

Rodziców zawsze łączy dziecko, ale każdy z nas posiada indywidualne właściwości i podejścia. Każda osoba jest unikalna i posiada różne cechy, doświadczenia życiowe i temperament, co prowadzi do różnic w podejściu do rodzicielstwa. Coś, co może być dla jednego rodzica naturalne, dla innego może wydawać się trudne. Dobrze jest zachować wspólny front, niemniej nasze indywidualne doświadczenia pozwalają nam przewidzieć sytuacje, których inny rodzic po prostu nie zna bądź nie musiał się z nimi mierzyć. Te różnice między nami wcale nie muszą oznaczać kłótni, nieporozumień, mogą być szansą na lepsze strategie wobec własnych dzieci.

Szczególnie trudna jest presja społeczna i kulturowa. Mamy, ze względu na swoją wrażliwość, niestety znacznie częściej jej ulegają. Społeczeństwo i kultura, w jakiej żyjemy, wpływają na nasze wyobrażenia na temat tego, jak powinno wyglądać idealne rodzicielstwo. Czasami oczekiwania społeczne mogą prowadzić do konfliktów wewnętrznych, zwłaszcza jeśli nie czujemy, że spełniamy te oczekiwania. Może jest to związane z tym, że trochę nie ufamy swojej intuicji, swoim odczuciom czy doświadczeniom. Dlatego tak szybko wracamy do utartych i znanych nam nawyków. Sama mam problem z tym, że zdarza mi się porównywać do innych mam, ich metod, podejścia. Czasem widzę, że jest coś, co może mi się przydać na rodzimym podwórku, i staram się korzystać z doświadczeń innych rodziców. Ale wcześniej, na początku swojej matczynej drogi, czułam wielką niepewność i wyrzucałam sobie wszelkie błędy. Tak naprawdę nie da się sprostać wszystkim oczekiwaniom. Najważniejsze jest, byśmy były wierne swoim wartościom i swojej wizji macierzyństwa i przyjęły fakt, że w rodzicielstwie żadne planowanie nie jest gwarancją sukcesu.

Poza tym rodzice to ludzie żyjący w ciągłym napięciu i zwyczajnie zmęczeniu. Wychowanie dzieci może być wymagające i stresujące, szczególnie w obliczu codziennych wyzwań. To może wpływać na naszą zdolność do radzenia sobie z różnymi sytuacjami w sposób spójny. Sądzę, że i w tej materii potrzebny jest sposób, by minimalizować stres, niepokój czy wyczerpanie fizyczne i psychiczne. Do tego dochodzi nierzadko niska samoocena i skupianie się na swoich niedoskonałościach. Często jako rodzice dążymy do bycia doskonałymi, ale każdy z nas ma swoje ograniczenia. Niepowodzenia czy błędy mogą wprowadzać nas w konflikt z samymi sobą i prowadzić do zmian nastrojów. Co ciekawe, potrafimy usprawiedliwić kogoś, że z czymś nie daje sobie rady, a wobec siebie jesteśmy bardzo krytyczni, choć sytuacje są bardzo podobne czy zbliżone. Wówczas albo próbujemy to na siłę naprawiać, albo zupełnie odpuszczamy, ale na tyle, że jest nam trudniej wyjść na prostą. 

Czy zatem można pogodzić te przeciwstawne uczucia i unikać strat w rodzinie? Tak, jest to możliwe, ale wymaga pewnych wysiłków i zrozumienia, przede wszystkim wobec siebie samych. Po pierwsze dobrze byłoby zaakceptować różnorodność swoich emocji. Każdy rodzic, bez wyjątku, ma prawo do odczuwania różnych emocji. Nie musimy być zawsze doskonali ani zawsze działać w taki sam sposób. Ważne jest, aby pozwolić sobie na wyrażanie różnych uczuć i pracować nad ich zrozumieniem. Ponadto otwarte i szczere komunikowanie się z drugim rodzicem i dziećmi może pomóc w zrozumieniu różnic i podejmowaniu wspólnych decyzji. Nie musimy wszystkiego nosić na własnych barkach. W rodzinie dzielimy się obowiązkami, ale i swoimi wątpliwościami, uczuciami, spostrzeżeniami. Owszem, rodzina powinna dobrze funkcjonować, ale to ludzie i relacje są w niej najistotniejsze.

Po trzecie, żeby mieć świadomość, skąd w nas tak wiele przeciwstawnych odczuć. Dobrze byłoby przyjrzeć się i ćwiczyć się w temacie swoich emocji, myśli i reakcji. Z pewnością pomoże to w radzeniu sobie z różnymi sytuacjami w bardziej zrównoważony sposób.

I najważniejsze chyba dla mnie jest wspieranie się nawzajem. Wspieranie się jako rodzice i szukanie wsparcia społecznego może pomóc w złagodzeniu obciążenia rodzicielstwa i pomóc w radzeniu sobie z różnymi emocjami. Nie warto zostawiać rozmów o nich na później czy zastępować je innymi problemami. Czasami z pozoru niewielka rzecz może urosnąć do niebotycznych rozmiarów. Dlatego dobrze wspólnie jest wypracować zdrowe strategie radzenia sobie, znalezienie sposobów na radzenie sobie ze stresem. Może to być regularna aktywność fizyczna, modlitwa czy rozmowy z bliskimi.

Ważne jest, aby pamiętać, że nikt nie jest idealnym rodzicem, i akceptować siebie i swoje różnorodne emocje. To naturalne, że jako rodzice doświadczamy różnych uczuć, ale ważne jest, aby starać się być empatycznymi, kochającymi i obecnymi dla naszych dzieci, rozwijając jednocześnie nasze zdolności do radzenia sobie z wyzwaniami, które niesie rodzicielstwo.