Wszyscy zgodni jesteśmy, że do szczęścia czasami wystarczy dobre zdrowie. Wówczas wszystko inne jest do zniesienia albo do zdobycia. By czuć się dobrze zarówno fizycznie, jak i psychicznie niewiele trzeba. Z pomocą przychodzi tak zwana profilaktyka, czyli przestrzeganie zasad zdrowego trybu życia, zapobieganie chorobom poprzez kontrolowanie czynników ryzyka, zapobieganie konsekwencjom chorób poprzez ich wczesne wykrycie i leczenie. Promocja profilaktyki zdrowotnej stoi w interesie nas wszystkich. Zalet takiego trybu życia chyba nie trzeba nikomu udowadniać, tym bardziej że żyjemy coraz częściej w mało higienicznych warunkach, w których dominuje stres, niezdrowa dieta, pośpiech. A ryzyko chorób cywilizacyjnych niestety wciąż wzrasta. Poddanie się podstawowym badaniom jest dzisiaj najskuteczniejszym sposobem wykluczenia ryzyka chorób, do tego zupełnie bezpłatnym i mało inwazyjnym. Istnieją jednak dwa podejścia do profilaktyki – albo ją stosujemy, albo nie.

Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź paradoksalnie jest prosta. Z jednej strony zwolennicy profilaktyki są dla nas niejako kimś nierealnym, oderwanym od rzeczywistości, kimś, kto poddał się modzie na zdrowy tryb życia i usilnie próbuje nas do niego przekonać. Nikt nie lubi, jak nas się do czegoś zmusza, wytyka błędy. Skutek najczęściej niestety jest odwrotny. Kampanie profilaktyczne często jednych straszą konsekwencjami, dla innych są zwykłą reklamą. Szczególnie kiedy dostajemy ulotki z zaproszeniem na określone badania. A ważniejsze wydaje się, by dać nam, zwykłym ludziom, przekaz, że za nasze zdrowie jesteśmy sami odpowiedzialni, że sami możemy zdecydować o tym, w jaki sposób będziemy żyć. A od szeroko pojętego systemu oczekujemy wsparcia, nie przymusu bądź odwrotnie – bierności.

Po drugie nierzadko nie odczuwamy potrzeby dogłębnego badania się. Szczególnie kiedy w rodzinie nie było wcześniej żadnych ciężkich chorób, sami też nie odczuwamy żadnych boleści. Trochę poddajemy się zasadzie, że jak czegoś nie ma, to nas to wcale nie dotyczy. A jak się okazuje, ciężkie choroby często w pierwszej swojej fazie rozwoju nie dają żadnych objawów, a zachorować może każdy, ponieważ nie każda choroba ma podłoże genetyczne. Przyczyna takiego stanu rzeczy może leżeć znacznie głębiej. Najczęściej jest to po prostu lęk i obawa, co wyjdzie z wyników badań. Unikamy czegoś, co mogłoby zakłócić nasz spokój. Wolimy żyć w niewiedzy. Ponadto do tego dochodzi nierzadko pewien wstyd przed badaniami, dyskomfort wynikający z przekroczenia naszej intymności podczas badań. Wiem, że dla wielu z nas jest to bariera nie do przejścia. I trudno nam po prostu uznać, że jesteśmy wówczas postawieni w roli pacjenta. Nie przekonują nas argumenty, że badania takie trwają zaledwie parę chwil, a w trakcie leczenia możemy być poddawani takim praktykom – może i nawet mniej przyjemnym – znacznie częściej.

Do tego dochodzi nieudolność systemu zdrowia. To jest pewnie niewyczerpany temat, co zrobić, by uzdrowić sam system zdrowia. Ale zwykłych obywateli najbardziej odstręcza – bardziej nawet niż od prawidłowych praktyk – brak dostępności do badań (lub ich koszty) bądź ich brak. Zdarza się, że spotykamy się z lekceważącym podejściem samych lekarzy, którzy na przykład uznają brak potrzeby wykonania danego badania, ponieważ może jesteśmy za młodzi na różnego rodzaju schorzenia. A bywa i tak, że lekarz wręcz odwrotnie – pragnie z wszystkich sił rozwiać wątpliwości pacjenta, ale pewne badania lub ich ilość w ciągu roku są nierefundowana przez NFZ. Poza tym czas oczekiwania na specjalistyczne badania często jest zbyt długi i bywa, że się zniechęcamy. A koszty badania prywatnego znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Z kolei, kiedy mamy możliwość wzięcia udziału w bezpłatnych badaniach oferowanych konkretnym grupom, niekiedy uznajemy je za mniej wartościowe, właśnie z powodu braku poniesionych kosztów.

Jak się okazuje, wciąż musimy uczyć się uważności i odpowiedzialności za swoje zdrowie, by czuć sprawczość swoich decyzji, a także by nasze przekonania o profilaktyce nie były czymś odrealnionym, niewartym podjęcia wysiłku. Dobrze, jak motywują nas historie zmagań z chorobą naszych bliskich czy przyjaciół. Nie warto też, najczęściej z lęku, ignorować występujących już symptomów, może jeszcze niekoniecznie choroby. Dobrze w rodzinie zdecydować się na wspólne badania, czy to genetyczne, czy po prostu na wspólne wybranie się do specjalisty. Skoro odczuwamy potrzebę dbania o siebie, nie pozwólmy innym, by nas od tego odwodzili. A niezdecydowanych również nie należy szantażować, obrażać czy zmuszać. Czasem nasza obecność, troska, a także pomoc w przełamaniu strachu może więcej zdziałać dobrego. Trudno tak po ludzku zrozumieć też fakt, że pomimo badań, dbania o siebie chorujemy, czasem bardzo ciężko. Wtedy pojawia się rozczarowanie, gniew, brak nadziei. Niestety i tak bywa. Statystyki mimo wszystko wskazują, że wczesne poddanie się działaniom profilaktycznym daje znacznie więcej szansy na wykrycie choroby we wczesnej fazie rozwoju i całkowite wyzdrowienie. Pomóc sobie możemy wyłącznie my sami. Nie odbierajmy sobie sami odpowiedzialności i możliwości działania. A lęk może wbrew pozorom być naszym sprzymierzeńcem w walce o zdrowie i życie.