Często padamy ofiarą własnych emocji, popadając w niedomówienia. Czujemy niesmak, zmieszanie, a nawet frustrację. Nasze relacje ulegają usztywnieniu, często nabieramy dystansu lub swoistemu udawaniu, iż nam się coś wydawało.
Czym jest niedomówienie? Słownik Języka Polskiego mówi, iż jest to: „niejasne, niepełne wypowiedzenie się, uniemożliwiające lub utrudniające jego całkowite zrozumienie; niedopowiedzenie”. Jest to zatem sytuacja, w której komunikacja celowo jest zamazana, by utrudnić pełne zrozumienie jednej ze stron. Często wydaje nam się, że nie ma w takiej sytuacji celowego zamazywania lub pomijania pewnych treści lub aspektów sprawy, która dotyczy dwóch lub więcej osób. Jednak najczęściej tak właśnie jest. Jedna ze stron zamazuje to, co tak naprawdę myśli. To taka ukryta gra. Podejmujemy temat, ale tak naprawdę nie chcemy wprost powiedzieć, co myślimy. Dlaczego ludzie tak naprawdę nie chcą mówić wprost, co myślą? Tylko prowadzą swoistą grę, ukrywając swoje prawdziwe przekonania i zdanie?
Niedomówienie jest z jednej strony wyjściem, by omówić daną sprawę, a z drugiej strony ukrywaniem swego zdania. Człowiek szafujący niedomówieniem pozostawia prawdę poza słowami, chcąc nie tylko, by rozmówca został sam na sam z pajęczyną słów, ale także zasłaniając wyraźny obraz prawdy. Oczywiście język nie może oddać naszej prawdy, ale słowa też mogą od niej oddalać. Niedomówienie jest ukrytą grą, w którą gramy świadomie lub nie. Pozwalamy się wodzić na manowce, by tylko podtrzymać relację. Czasami jest ona dla nas tak cenna, że gotowi jesteśmy w niej tkwić, mając świadomość niedomówień, które rodzą dyskomfort, a ostatecznie prowadzą do nieporozumień. Nie da się budować trwałych, solidnych fundamentów relacji na ruchomych piaskach niedomówień. W końcu będziemy poruszać się w sferze domysłów, opierać się na naszych wyobrażeniach, a nie na tym, co jest prawdziwe. Zacznie się podejmowanie decyzji opartych nie na prawdzie, ale na naszych wyobrażeniach o niej. A stąd już bliska droga do ślepych uliczek błędnych decyzji, których konsekwencje będziemy ponosić, ale i których będziemy żałować.
Dlaczego więc często ulegamy niedomówieniom? Z jednej strony jest nam wygodnie. W jakimś sensie pozostajemy w tej ukrytej grze. Liczymy, że obraz sytuacji wyjaśni się i piłka pozostanie na naszej stronie boiska. Jednak to zwykłe złudzenie. Ulegamy mu nawet świadomie, bo póki nie znamy prawdy w jej nagości, liczymy, że ona będzie nam sprzyjała. Boimy się konfrontacji. Może dlatego, iż wolimy nasze wyobrażenia o innej osobie niż to, kim jest ona naprawdę z jej poglądami, zdaniem i decyzjami nie zawsze idącymi w zgodzie z naszą wizją. Z drugiej strony czujemy, że sytuacja nas przerasta. Nie umiemy zapytać wprost o motywy decyzji czy samą decyzję, która nas dotyczy. Czujemy lęk przed nieodwracalnością prawdy, z jaką mielibyśmy się zmierzyć. Czasami odciągamy tylko w czasie tę konfrontację, brnąc dalej w tę ukrytą grę. A jest ona jak spirala, która nas wciąga dalej i głębiej, komplikując często wiele.
Jak zaradzić tym niewygodnym sytuacjom? Wymaga to odwagi. Umieć się zmierzyć z prawdą o innych i o sobie. Zaakceptować jasność sytuacji. To też gotowość do elastyczności, zmian w naszych planach i często korygowaniu naszych przekonań. Jednak daje nam komfort i daje solidne podstawy do budowania przyszłości. Nie gubimy się w grze słów, które rzekomo coś odkrywają, a w rzeczywistości zaciemniają. Nie uczestnicząc w tej ukrytej grze, jesteśmy wolni, mamy szansę na mówienie tego, co myślimy, ale i gotowość do usłyszenia tego, co inni chcą nam przekazać – nawet poza słowami. Możemy nawet pomóc innym wyjść z tej gry, jeśli chcemy prawdziwych relacji, zachęcając lub zmuszając rozmówcę do odkrycia prawdy. Prawda o nas dana drugiemu człowiekowi pomaga nam stawać się sobą coraz więcej i bardziej. Uciekając od niedomówień, porzucając tę grę, rozwiewając niepewność, niejasność, wchodzimy na drogę pokoju, otwartości i szczerości. Każdy z nas ostatecznie musi nią kroczyć. Wtedy mamy szansę na szczęśliwe związki, relacje i choć ciut lepsze życie i świat.