W życiu od czasu do czasu jej doświadczamy. Brak siły sprawczej mającej wpływ na nasze życie jest często druzgocący. Zabiera nam siłę, pogodę ducha, spycha nas w czarną dziurę apatii i ucieczki. To jak odcięcie od energii życiowej. Doświadczył tego każdy z nas chociaż raz w życiu. Niektórzy potrzebują się z tym przespać i na drugi dzień widzą sprawy inaczej, mają nadzieję, wierzą, że tym razem uda im się zadziałać w taki sposób, by osiągnąć sukces lub pozytywnie rozwiązać swoje sprawy. Ale są wśród nas i tacy, którzy nie znajdują już nadziei… i siły w sobie ani w innych na lepsze dni i lepszy czas.
Bezradności nauczyliśmy się podczas naszych życiowych doświadczeń. Niezależnie, czy jest to bezradność, którą zgotowali nam rodzice, opiekunowie, czy nabyliśmy jej na drodze doświadczania przemocy – zawsze pozbawia nas siły i wiary, że cokolwiek byśmy robili, to i tak jesteśmy skazani na porażkę, cierpienie czy fiasko. Nasze działania stają się bezsensowne. Uciekamy w bezruch, paraliż emocjonalny, wycofanie i bierność. Ostatecznie ten stan, przedłużając się, może nas prowadzić nieuchronnie do depresji, lęków i ciężkich powikłań psychicznych.
Dziecko może często zdradzać wyuczoną bezradność, jeśli było we wszystkim wyręczane. Może się tak zachowywać szczególnie to, które ma pewne deficyty lub jakieś niepełnosprawności – zawsze wyręczane przez kochających rodziców, w pewien sposób pozbawione siły sprawczej ze względu na swoje ograniczenia. Bardzo cienka jest granica między wspieraniem a wyręczaniem takiej osoby czy dziecka. Jakże trzeba być mądrym, by znaleźć tę subtelną różnicę: między pomaganiem i wspieraniem a wyręczaniem, które mówi: „nie umiesz, jesteś do niczego, ja zrobię to lepiej, szybciej”.
Często dziecko nabywa tej wyuczonej bezradności, jeśli w dzieciństwie było utwierdzane w przekonaniu, że jest głupie, nic nie umie dobrze zrobić, jest nieważne, a to, co robi, nie ma znaczenia i nic nie zmienia. Z takich komunikatów wyrasta bezradny dorosły – niewierzący w swoje siły, w poczuciu, że jest głupi i skazany na porażkę. Skrypt wpisany w dzieciństwie w dziecko jest trwały i trudny do zmiany. Bierność staje się jego drugim imieniem. Może nawet być miłym dzieckiem, ale biernym w życiu. W życiu dorosłym więc często szuka też partnera, który dalej będzie utwierdzał go w przekonaniu o jego bezwartościowości i bezsensowności jego działań. Często może trafić wręcz na partnera przemocowego, który będzie pogłębiał syndrom wyuczonej bezradności.
Syndrom wyuczonej bezradności
Na czym więc polega wyuczona bezradność ? To rezygnacja z działań na rzecz własnej osoby, sukcesu i pozytywnych rezultatów swoich przedsięwzięć. Rezygnacja uwarunkowana jest najczęściej doświadczaną przemocą – od przemocy fizycznej, seksualnej, po przemoc psychiczną i emocjonalną. Ważny jest czas i forma trwania przemocy wobec drugiej osoby. Przemoc taka powoduje upośledzenie umiejętności społecznych. Ludzie będący pod wpływem swoich oprawców najczęściej mają upośledzone poznanie, emocje, motywację. Deficyty w tych obszarach powodują, że osoby cierpią na syndrom wyuczonej bezradności. Głęboko wierzą, że cokolwiek by zrobiły, to i tak nie ma znaczenia, bo to w ich życiu niczego nie zmieni. Podjęły wiele prób bezskutecznego działania, które utwierdziły je w przekonaniu, że nic nie mogą w swoim życiu zmienić. Taka sytuacja prowadzi nieuchronnie do stanów depresyjnych i innych zmian psychicznych i fizycznych: lęków, odrętwienia, chronicznego zmęczenia. By wyjść z tego stanu, potrzebują terapii, wsparcia innych, bo często muszą się nauczyć małych rzeczy: od wypełniania formularzy pomocy, po zakupy, zarządzanie pieniędzmi, szukanie pracy czy w ogóle podjęcie próby zarobkowania. To długi i żmudny proces.
W znanym serwisie streamingowym można zobaczyć miniserial Sprzątaczka. Rzadko udaje się poruszyć problem przemocy emocjonalnej i jej skutków w życiu człowieka, objawiający się między innymi syndromem bezradności. Bohaterka z powodu swoich doświadczeń z dzieciństwa, związku z przemocowym partnerem wpada w pewnym momencie w wielką dziurę i jakby zza ściany innego świata słyszy i widzi swoje życie. Próbuje coś zmienić, ale wciąż jej się nie udaje. Wraz z córeczką, która jest jej jedyną i ostatnią motywacją, trafia do ośrodka ofiar przemocy. Ale nawet pobyt tam i wsparcie nie dają takiego rezultatu, jakiego by się spodziewała. Warto obejrzeć ten obraz, tak inny niż większość filmów obecnie. Zastanowić się. Pomyśleć, czy w naszym otoczeniu nie ma takich osób.
Nie każda struktura bezradnościowa pojawia się w wyniku przemocy. Jednak osoby, które w szerokim rozumieniu są bierne, mogą zdradzać, iż w ich życiu tkwi syndrom bezradności. Widać to w pracownikach znoszących mobbing, poniżanie, chamskie traktowanie ze strony pracodawcy. Takie osoby nie tylko to znoszą, mówiąc „mam rodzinę na utrzymaniu, kredyt do spłacenia”, ale wręcz racjonalizują, biorąc często część winy na siebie lub obwiniając innych. Potrafią trwać w takim systemie latami i doprowadzić się do poważnego kryzysu psychicznego. Jednak nie umieją wyjść z tego systemu same.
Brak budowania poczucia wartości naszych dzieci, karanie ich, krytykowanie, brak pozytywnego wzmacniania, brak skupienia się na ich potrzebach mogą prowadzić do rozwijania się w naszych dzieciach bezradności, która zmieni na trwałe ich przyszłość. To dotyczy nie tylko patologicznych rodzin, ale też niezwykle zapracowanych rodziców, pochłoniętych pracą bez reszty, a tym samym niezwracających czułej uwagi na potrzeby swoich dzieci. Także rodziny zmieniające często miejsce zamieszkania destabilizują system społeczny swoich dzieci. Nowe szkoły, środowisko, koledzy szybko mogą prowadzić do wykształcenia się w nich bezradności, wycofania i bierności.
Chwalmy więc nasze dzieci. Słuchajmy uważnie ich potrzeb, wychodźmy im naprzeciw. Doceniajmy każdą chwilę i ich małe sukcesy. Akceptujmy ich osobowość, wspierajmy w rozwoju, dajmy im siłę i poczucie, że to one same mogą zmieniać swoje życie i swój los w małych sprawach, a potem w dużych wyzwaniach. To, co dajemy naszym dzieciom, zaowocuje w ich przyszłości. Dajmy im to, co najlepsze, by stały się szczęśliwymi ludźmi, którzy wierząc w swoje siły, umieją zawalczyć o swoje marzenia i los.