W życiu każdego z nas wystąpiły albo wystąpią sytuacje, kiedy będziemy się bać. Niemniej strach wbrew pozorom może nam towarzyszyć niemalże codziennie, tylko sobie czasem z tego nie zdajemy sprawy. Wszystko zależy od natężenia i intensywności doznań pod wpływem tej emocji. Codziennie możemy się przecież czegoś przestraszyć, poczuć lęk, zestresować, poczuć niepokój. Nie ma chyba osoby, która w toku swojego życia nie bała się ciemności, ciszy, bycia samemu bądź w tłumie, przemawiania publicznego, utraty pracy bądź kogoś bliskiego, odnalezienia się w nowej sytuacji, krzywdy swojej lub czyjejś, wizyty u lekarzy czy w szpitalu. Można wymieniać. Większość, myślę, takich sytuacji, w których czuliśmy strach, pochodzi z dzieciństwa. I jak można się domyślić, część z nich może iść z nami dalej w dorosłość. Duża w tym rola rodziców, otoczenia, samoregulacji trudnych emocji. Niemniej to nasza pierwotna emocja, dzięki której jesteśmy tu i teraz. Ponieważ w trudnych sytuacjach albo działamy, albo uciekamy. Jedna i druga reakcja mogą zapewnić sukces. Zatem czy strach bać się swojego strachu?

Pierwsze skojarzenie związane ze strachem, jakie przychodzi nam na myśl, jest raczej pejoratywne. Bojąc się, przeczuwamy, że coś nam nie wyjdzie, że sobie nie poradzimy. Często nam, laikom, trudno w sytuacjach postrzeganych przez nas jako niepewne, stresujące, niepokojące zwrócić się o pomoc do naszej racjonalnej strony. Zapytać się, czego tak naprawdę się boimy, czy nasz lęk jest uzasadniony i czy możemy temu jakoś zaradzić. Czasami robimy to intuicyjnie. Czasami jednak intensywność przeżyć i reakcji może nas wręcz paraliżować. Niekiedy, aby zrozumieć, że strach może być naszym sojusznikiem, pomocnikiem, potrzebujemy kogoś bardziej od nas doświadczonego bądź specjalisty. Bo czym jest strach? Jest ostrzeżeniem dla nas przed niebezpieczeństwem. Nie zawsze musi chodzić o niebezpieczeństwo związane z utratą życia czy zdrowia. To mogą być naprawdę prozaiczne sprawy.

Emocje, jak strach, stres, podenerwowanie, podparte fizyczną reakcją naszego ciała, jak przyspieszony oddech czy silniejsze bicie serca, a w konsekwencji nasze zachowanie, np. bóle brzucha, nudności, trudności w wypowiedzeniu się – powinny być dla nas sygnałem ostrzegawczym, że coś nam grozi, nasz umysł i ciało wskazują, że nie jest to dla nas dobre. Nie jest dobre, kiedy poddajemy się tym emocjom. Jednak to nic złego, że odczuwamy lęk czy strach. Warto jednak zastanowić się, czy nasz strach jest uzasadniony, czy nie. Jeżeli jest uzasadniony, czyli kiedy zagrożone jest życie nasze czy naszych bliskich, to najczęściej reagujemy tak, jak podpowiadają nam nasze odczucia. Jednak kiedy nie umiemy racjonalnie wytłumaczyć sobie naszych reakcji na lęk bądź lęk jest długotrwały, dobrze się im przyjrzeć. To ważne, by od najmłodszych lat uczyć się regulować trudne emocje. To, czego się boimy, każe nam tego unikać, co czasami przynosi niekorzystne konsekwencje. Najczęściej się izolujemy od czegoś czy od kogoś, kto jest źródłem naszego lęku, sami sobie zawężamy naszą uwagę, koncentrację, a to doprowadza do utraty kontroli. Dlatego paradoksalnie specjaliści podpowiadają nam, by robić wszystko na odwrót. To, czego się boimy, spróbujmy oswoić. Starajmy się zmierzyć ze swoim strachem, zbliżyć się do osób, które w nas go wywołują. Na to trzeba niekiedy czasu, chęci i z pewnością odwagi.

Najgorsze jednak jest ignorowanie strachu. Mówienie dzieciom, by się czegoś nie bały, albo bagatelizowanie ich lęków, które w odczuciu dorosłego są czymś błahym. Niestety, istnieje ryzyko, że to, co kiedyś zignorowaliśmy, skrytykowaliśmy, wróci do nas ze zdwojoną siłą, czasem niespodziewanie. Żadna emocja, a już na pewno żadna trudna albo, jak niektórzy uważają, „zła” emocja nie jest problemem. Problemy pojawiają się wówczas, kiedy nie nauczymy się odpowiednio reagować na emocję, nie pozwolimy sobie jej przeżyć. A strach może wbrew pozorom motywować do działania, a czasem nawet sprawiać przyjemność.