Istnieje opinia, że dzieci nie wszystko powinny wiedzieć, że są na pewne sprawy za małe, nie wszystko zrozumieją, nie każda wiedza jest odpowiednia w każdym wieku. Co do ostatniej kwestii mogę się zgodzić, że niekiedy można dozować wiedzę. Niemniej wydaje mi się, że nie doceniamy swoich dzieci. Są one doskonałymi obserwatorami naszej rzeczywistości, może wszystkiego do końca nie rozumieją, ale wyczuwają nasze emocje związane z różnymi trudami.
Nie ma rodzica, który, aby czasem oszczędzić sobie i dziecku zbędnych tłumaczeń, nie okłamał dziecka. Chodzi mi o takie bardzo prozaiczne rzeczy, jak na przykład kłamstewko na temat skończonych słodyczy, braku portfela przy sobie, braku czasu na jeszcze jedną rundkę po placu zabaw. Albo czasami wymyślamy jakieś niestworzone historie, żeby dziecko może czymś zaciekawić, albo wręcz odwrotnie – by je zniechęcić czy nawet przestraszyć. Zazwyczaj kłamstwo nam uchodzi na sucho, jednak dzieci szybko zauważą nasze potknięcia czy niejasności w opowiadanej historii. A może, zamiast silić się na wymyślanie, a niekiedy gubienie się we własnych zeznaniach, po prostu powiedzieć dzieciom prawdę, nawet jeśli by im się ona nie spodobała. Skoro wymagamy od nich, by były z nami szczere, kiedy martwimy się, że coś się dzieje niedobrego, a dziecko milczy, to jest to znak dla nas, że gdzieś po drodze zagubiliśmy zaufanie do siebie, a dzieci jakieś poczucie bezpieczeństwa względem nas.
Wielu psychologów, ekspertów czy autorytetów rodzicielstwa bliskości zawsze za punkt honoru uważa stawianie dziecka jako równorzędnej osoby obok dorosłego. Nieważne, że ono wiele nie pojmuje, że potrzebuje naszego towarzyszenia, umiejętności słuchania i regulacji emocji, zaspokajania swoich potrzeb. Dziecko ma swoją godność i podmiotowość i należy mu się szczerość, traktowanie z szacunkiem. Wszystko zależy od naszego podejścia, bo co to znaczy traktować z szacunkiem? Nic innego, jak rozmawiać i wyjaśniać dziecku różne sprawy w sposób dostosowany do jego wieku, utrzymując z nim kontakt wzrokowy, słuchając aktywnie, co do nas mówi, wyjaśniając mu pewne meandry życia bez koloryzowania rzeczywistości. To mu daje poczucie bezpieczeństwa i stabilności.
A co, kiedy w życiu przytrafiają się nam trudniejsze historie, jak chociażby nasza choroba? Mamy mnóstwo powodów, dla których albo kłamiemy, albo przemilczamy prawdę. Przede wszystkim chcemy oszczędzić naszym dzieciom bólu, przykrych przeżyć, utraty poczucia bezpieczeństwa, rozczarowania, strachu. Czasami to nasz lęk jest większy, bo my sami boimy się zmierzyć ze świadomością naszej choroby albo z tym, jak dziecko zareaguje. Nie wierzymy trochę w umiejętności empatyczne dziecka. A przecież nie wolno nam ignorować ich i nie doceniać potrzeb emocjonalnych dzieci.
Nawet najgorszej prawdy nie powinno się zatajać przed dzieckiem. Przede wszystkim dlatego, że nasze życie ulega diametralnej zmianie spowodowanej niekiedy częstymi pobytami w szpitalu, więc organizacja naszego życia zostanie odwrócona do góry nogami. A dom i najbliższa rodzina powinny być dla dziecka ostoją, gwarantem bezpieczeństwa, a to może ulec zachwianiu, zwłaszcza kiedy nie będzie rozumiało, skąd takie zmiany. Dziecko znające powód różnych roszad w rodzinnym domu nie czuje się odtrącone czy oszukane. Czasami zareaguje według nas w irracjonalny sposób, co nie oznacza, że nas nie wysłuchało. A może akurat to jego jakiś mechanizm obronny przed trudnościami, może musi to przetrawić na swój dziecięcy sposób i się z taką, a nie inną informacją oswoić. Po takiej trudnej dla wszystkich rozmowie przychodzi ulga, dziecko zadaje mnóstwo pytań i dobrze jest mu udzielić odpowiedzi w odpowiedni dla wieku sposób, starając się przy tym o jasność, otwartość odpowiedzi. Czasami wystarczy przedstawić ogólny zarys sytuacji, nie ukrywać stanu faktycznego, ale też zwrócić uwagę na to, by mówić dziecku rzeczy dla niego zrozumiałe. Starsze dzieci zapewne znajdą dodatkowe informacje w Internecie. To nieuniknione! Dlatego nie ma co bagatelizować ich emocji, nie tłumaczyć konsekwencji choroby.
Oczywiście mogą pojawić się łzy, to przecież naturalny odruch ludzki. My, rodzice, nie musimy udawać bohaterów. Owszem, dobrze przy dziecku unikać skrajnych emocji, ponieważ mogłoby z nadmiarem uczuć sobie nie poradzić. Niemniej szczerość, wzajemne zaufanie są podstawą każdej relacji, a szczególnie relacji rodzic – dziecko. Takie skrajne sytuacje powinny nas scalać, a nie oddalać, bo boimy się prawdy.