Nasze myśli to nie tylko kwestia tego, co się na chwilę pojawia w naszej głowie. To także nasze postrzeganie świata i ludzi. To nasze reakcje i nasz stosunek do innych. Myśli pozytywne powodują radość, spokój, pragnienie dobra, miłości, harmonii, pokoju i przebaczenia. Myśli pesymistyczne powodują gniew, smutek, przygnębienie.

Czym innym są myśli przelotne, a czym innym myślenie, czyli pewna zakorzeniona w nas struktura. Myślenie jest stałą postawą wobec życia, kondycją duszy. Warto więc o nie zadbać. Jak to zrobić?

Odpowiedzi znajdziemy w dwóch ciekawych publikacjach: Joëla Pralonga pt. „Zwalczyć negatywne myślenie” oraz Leona Nieściora pt. „W sporze ze złymi myślami”. Autorzy, odwołując się do mądrości ojców pustyni, proponują współczesnemu człowiekowi duchowe sposoby radzenia sobie ze złymi myślami.

Negatywne myśli można podzielić na trzy grupy. Pierwsza to myśli, które pojawiają się w nas co jakiś czas i uzależnione są od zewnętrznych okoliczności, stanu ducha i od naszego temperamentu. Przejawiają się w narzekaniu, krytykowaniu, złym humorze.

Drugi rodzaj myśli to myśli zanieczyszczone, które nas prześladują, wodzą na pokuszenie i prowadzą do złych wyborów. Każda myśl oparta jest na jakimś obrazie, na przykład osoby, która nas rani. Jeżeli takiej myśli nie odrzucimy, ale wejdziemy z nią w dialog, to poczujemy agresję lub niechęć wobec osoby, która nas zraniła, co może poprowadzić nas do grzechu. Do tej grupy należą również uczucia skażone (Ewagriusz z Pontu upatruje ich przyczyny w 8 wadach, o których więcej pisze ks. L. Nieścior). Popychają nas one do dążenia do posiadania i przyjemności, a kiedy te pragnienia nie zostają zaspokojone, wywołują smutek i gniew. Takie właśnie wypaczone uczucia pojawiają się w nas jako złe myśli.

Ostatni rodzaj myśli to niepokój (rozumiany jako uciskanie, zaciskanie, duszenie). Wynika z lękliwego temperamentu. Pojawia się w sposób gwałtowny, towarzyszą mu reakcje ciała, np. miękkość kolan, palpitacja serca, ściśnięte gardło, duszności. Taki niepokój zajmuje myśli, blokuje i hamuje inne dobre uczucia. Może go wywołać poczucie winy, lęk przed Bożym sądem. Może go odczuwać człowiek pyszny, egoistyczny, który boi się braku docenienia. Może go też wywoływać jakaś strata. Wreszcie może to być niepokój egzystencjalny, utrata smaku życia.

Złe myśli mają podłoże i psychologiczne, i etyczne. Człowiek bowiem nosi w sobie zarówno rany, jak i grzech. Walka ze złymi myślami musi się więc opierać na duchowości i psychologii, na znajomości siebie i swoich wewnętrznych konfliktów – i tych emocjonalnych, i tych duchowych.

Na złe myśli nie mamy wpływu, ale mamy wpływ na to, jak je przyjmujemy, co z nimi robimy. Możemy, a nawet musimy nimi zarządzać, bowiem jeśli nie podejdziemy do nich mądrze, przyczynią się do zmian w naszym charakterze.

Na czym owo zarządzanie ma polegać?

Ojcowie Kościoła twierdzą, że "należy przefiltrować doświadczane wewnętrznie poruszenia, aby zidentyfikować, skąd pochodzą różnego rodzaju inspiracje". Rozeznanie myśli opiera się na analizie ich skutków – czy przynoszą pokój czy zamęt. Bowiem źródłem mogą być: natura ludzka, demony i aniołowie.

Trzeba więc postawić strażnika, który filtruje myśli i odgradza drogę tym, które stanowią zagrożenie. Ewagriusz pisze: „bądź odźwiernym swego serca i nie wpuszczaj żadnej myśli bez pytania. Pytaj każdą jedną myśl i mów do niej: jesteś jedną z naszych czy od naszego wroga? A jeśli należy do domu, napełni cię pokojem. Jeśli natomiast pochodzi od wroga, wprawi cię w zamieszanie przez gniew lub poruszy przez żądzę. Takie bowiem są demoniczne myśli” (Ep. 11,3). Strażnik ten może być wspierany przez Boga, który wysyła mu z nieba światło. Nie możemy opierać się tylko na własnej czujności i uwadze.

W walce ze złymi myślami należy zastosować metodę zwaną antirresis, co oznacza przeciwstawianie się pokusie (dosłownie: zbijanie, spór, sprzeczka), czyli spieranie się z myślami.  A więc złą myśl należy natychmiast porzucić, nie zatrzymywać się na niej, ale odpowiadać na nią fragmentami z Pisma Świętego. Ewagriusz zebrał nawet cytaty mające w tym pomóc.

Taki zestaw można też zrobić samemu. Można zapisać w kolumnach myśli negatywne, zakłócające spokój, podzielić je na te pochodzące z przeszłości, teraźniejszości i dotyczące przyszłości. Następnie do każdej z tych myśli należy znaleźć odpowiedni cytat z Biblii, który przyniesie ukojenie. Najlepiej „oddychać” takim tekstem przez cały dzień.

Można też złe myśli zwalczać nie tyle przeciwnymi, ale jakimiś dobrymi myślami. Jest to forma łagodniejsza. Nie ma charakteru walki, ale pewnej ucieczki.

Oczywiście za słowami powinna iść postawa zwrócenia się ku Bogu, który nas w tej walce będzie wspierał. Ojcowie Kościoła uważają, że pozytywne myślenie to pozwolenie, by Słowo Boże przepajało nasze słowa i czyniło je właściwymi. Za powtarzaniem tych słów idzie wlewanie się w nasze serca Ducha Świętego.

Przytoczone publikacje nie są spisem technik, sztuczek czy gotowych ćwiczeń. Są zaproszeniem do hezychii, czyli stanu równowagi, spokoju, odpoczynku, pokoju, łagodności, wewnętrznej ciszy. To zaproszenie do nauki „oddychania Bogiem jak niezbędnym do życia tlenem”.