Okres nastoletni jest nazywany adolescencją, od łac. adolescere, co oznacza wzrastanie ku dorosłości. To bardzo dynamiczny czas, w którym młody człowiek przeżywa wiele zmian, i to na wszystkich płaszczyznach życia: fizycznej, psychicznej, emocjonalnej i duchowej. Okres ten często jest szufladkowany TYLKO jako zły, trudny, nie do zniesienia lub tylko przejściowy, a dla dorosłych – rodziców, nauczycieli, którzy mają na co dzień nastolatków koło siebie lub pod swoją opieką – delikatnie mówiąc, kłopotliwy.
Z czego biorą się te opinie? Oczywiście, są one uzasadnione doświadczeniem zarówno dorosłych, jak i młodych. Ale częściej są dość powierzchownym powielaniem starych, nieaktualnych teorii psychologicznych, medycznych i pedagogicznych.
Na początek warto przytoczyć najpopularniejsze mity dotyczące okresu dojrzewania, które błędnie pokazują, co przeżywają młodzi ludzie. Pierwszym jest przekonanie, że w nastolatkach buzują hormony, które mogą ich doprowadzić do utraty kontroli nad swoim życiem lub do nieszczęścia. Drugim mitem jest uważanie okresu dojrzewania TYLKO za przejściowy okres, z którego im szybciej młody człowiek wyjdzie, tym lepiej. To czas TYLKO niedojrzałości. Ostatnim powszechnym przekonaniem jest to, że nastolatek musi przejść do całkowitej niezależności od dorosłych i stać się w pełni samodzielny.
Dlaczego te trzy mity są ślepą uliczką? Dlatego, że pokazują tylko część prawdy, tym samym ją zniekształcając i budując błędne przekonania. A to może źle kształtować samoocenę młodych oraz postawy rodziców i wychowawców, utrudniając wszystkim przechodzenie przez okres adolescencji.
Dziś nauka tłumaczy, że nastolatki owszem przeżywają szereg zmian hormonalnych, ale za ich radykalne, a nawet ekscentryczne zachowania nie odpowiadają zmiany hormonalne, ale naturalne na ich etapie rozwoju przemiany w mózgu.
Po drugie uważanie okresu dojrzewania za przejściowy w znacznym stopniu ogranicza – nie tylko postrzeganie młodych przez dorosłych, ale i samopostrzeganie siebie przez nastolatków. Ten czas ma swój niedoceniony potencjał, a młodzi ludzie mogą wspaniale się rozwijać dzięki zmianom, jakich doświadczają. One mogą się stać trampoliną do ich dalszego ekscytującego, celowego i szczęśliwego życia.
Po trzecie wreszcie nastolatek wcale nie od razu przechodzi od dziecięcej zależności od rodziców i dorosłych do niezależności i samodzielności. Potrzebny jest etap wzajemnej zależności, kiedy młodzi – dystansując się w naturalny sposób od rodziców, przekładając ciężar relacji na rówieśników – wciąż mogą liczyć na rodziców i innych dorosłych. Mogą stopniowo wchodzić w inne role społeczne, w których biorą odpowiedzialność za innych, a jednocześnie uczą się nie tylko pomagać, ale i przyjmować pomoc innych.
Jeśli spojrzymy na młodzież w taki sposób, okaże się, że adolescencja to okres wielkiego potencjału. Zmiany dobrze skanalizowane mogą dać efekty satysfakcjonujące obie strony.
Burza w mózgu młodych sprawia, że doświadczają targających ich uczuć w sposób, jaki dotąd był im nieznany. Wszystko, co przeżywają, przeżywają sto razy mocniej. To jak przechodzące tsunami, które wraca falami. Jednocześnie jest to źródło szukania nowości, twórczych pomysłów i wchodzenia w nowe obszary. Ta eksploracja może przynosić młodemu człowiekowi zamiast satysfakcji uczucie głębokiego zagubienia i chaosu. Prowadzi to do podejmowania ryzykownych zachowań, które przy braku brania pod uwagę potencjalnych zagrożeń mogą prowadzić do różnych urazów, a nawet uzależnień.
W tym trudnym momentami okresie – zagubienia, frustracji, sięgania po nowe, ekscytujące doświadczenia, podejmowania ryzykownych zachowań – młodzież często nie sięga po pomoc innych. Z czego to wynika?
Nastolatkowe, zapytani o bariery w poszukiwaniu pomocy w trudnych sytuacjach, odpowiadają, że najczęstszymi przyczynami są:
- Postrzeganie osoby szukającej pomocy jako słabej. W naszym społeczeństwie buduje się mit osoby sukcesu, radzącej sobie ze wszystkim w każdej sytuacji. Młodzi ludzie już na wczesnym etapie swojego dorastania, szczególnie w szkole, są uczeni, iż muszą stawić czoła wszystkiemu w sposób idealny. Zarzucenie ich setkami tysięcy informacji nie idzie w parze z uczeniem, jak radzić sobie w trudnych, kryzysowych sytuacjach. Szkoła – a często idą za tym rodzice – skupia się na kształceniu w dzieciach i młodzieży kompetencji twardych (wiedza mierzalna testami, sprawdzianami), najczęściej zaniedbując kształtowanie umiejętności miękkich (zdolności osobistych, interpersonalnych). A to one są kluczowe w stawianiu czoła trudnym sytuacjom, z jakimi mierzy się większość młodzieży w okresie dorastania.
- Strach przed oceną otoczenia. W szczególności rówieśników, ale też rodziców! Opinia grupy rówieśniczej w tym okresie wysuwa się na pierwszy plan. To naturalne przeniesienie wagi relacji z innymi – na kolegów i koleżanki i kształtowania swojej tożsamości w relacji do nich – często staje się pułapką. Dorośli, a szczególnie rodzice, powinni uczestniczyć, a raczej towarzyszyć w dojrzewaniu młodych, obiektywizować w ich życiu postrzeganie rzeczywistości, pokazywać inny punkt widzenia oraz uczyć ich szacunku do inności, akceptacji swojej osoby, ale i innych. Oswojenie strachu nie jest sprawą łatwą, dlatego warto w domu rozmawiać o obawach, niepokojach, pokazywać młodym, że lęk towarzyszy człowiekowi na każdym etapie życia. Ale poznanie siebie, uznawanie swojej osoby za wartościową przekłada się również na docenienie wartości innych. Strach pojawia się także wtedy, gdy jest zaburzone lub nie jest jeszcze ukształtowane myślenie o sobie jako o osobie wartościowej, ale jednocześnie niedoskonałej. Jednak to nie nasze niedoskonałości czy niewiedza określają wartość człowieka. Także wiedza, zalety czy umiejętności nie przydają nam wartości samej w sobie. Niestety często szkoła jest miejscem, gdzie wartość młodej osoby mierzona jest wynikami w nauce. Takie szufladkowanie na podstawie wyników szkolnych staje się zmorą współczesnej edukacji, a co za tym idzie – buduje w młodych ludziach spiralę skrywanego często lęku.
- Wstyd przed innymi, utrata wizerunku w oczach innych. Nieukształtowane młode osoby często nie wiedzą jeszcze, kim są. Nie umieją akceptować swoich zalet i wad. Nie potrafią myśleć o sobie jako o wartościowej osobie, bez względu na to, jak inni ich postrzegają. Dlatego towarzyszy im wstyd w myśleniu o tym, że mogę potrzebować pomocy. A przecież właśnie uzmysłowienie sobie, że tej pomocy potrzebuję, czyni mnie o wiele bardziej świadomym siebie, dowartościowuje mnie – jestem ważny w swoich oczach i w oczach innych. Warto pamiętać, że akceptacja środowiska rówieśniczego nie musi być jedyną pożądaną wartością społeczną w życiu młodego człowieka. Prawdziwa, głęboka akceptacja w rodzinie może dać doskonały fundament do tego, by młody człowiek odważniej wchodził w środowisko rówieśnicze. Jeśli tej akceptacji w domu brakuje, będzie ona towarem wielce deficytowym wśród kolegów i koleżanek. A zabieganie o nią może zaprowadzić młodego człowieka do ryzykownych zachowań, obarczonych nawet zagrożeniem dla jego życia i zdrowia (używki, eksperymenty na dużej adrenalinie, przekraczanie prawa).
- Muszę poradzić sobie sam – muszę być odpowiedzialny za siebie. Ta myśl ukazuje, że dojrzewanie/dorastanie jest braniem coraz częściej odpowiedzialności za siebie i innych. Jednak młody człowiek nie może zostać sam w skrajnych sytuacjach. Nie możemy się odcinać od niego, zrzucając na niego ciężary, których nie jest gotowy udźwignąć. Uczestniczenie w życiu, przechodzenie w relację towarzyszenia młodym wymaga od dorosłych wielkiego zaangażowania, umiejętności oddzielenia emocji od sedna spraw, powierzania mu spraw, które są w jego zasięgu, i możliwości ponoszenia konsekwencji swoich działań. Choć i wtedy na każdym etapie potrzeba okazywać mu nieustanne wsparcie.
- Nie mogę popełniać błędu. Spełnianie oczekiwań, a w szczególności rodziców, blokuje młodych ludzi na otwarte prośby o pomoc i przyznanie się do bezsilności. Przyznanie się do tego, czego doświadcza młody człowiek i jak się czuje w tym zagubiony lub przytłoczony, staje się szczytem nie do zdobycia.
- Nie mogę użalać się nad sobą. Kult człowieka sukcesu: szczęśliwy, wysportowany, asertywny, modny, bezproblemowy, wiecznie uśmiechnięty, z doskonałymi wynikami na każdym polu – taki model człowieka lansujemy młodym w mediach. Czy jest w nim miejsce na słabość, bezradność, frustrację, a nawet na poważniejsze kłopoty z psychiką, emocjami i relacjami?
- Nie wiedzą, jak prosić o pomoc. Młodzi ludzie czasami pierwszy raz borykają się z takimi trudnościami, jak w adolescencji. Coś, co kiedyś było oswojone, sprawdzone, teraz jawi się inaczej i staje się murem nie do przebicia. Młodzież nie tylko nie wie, jak prosić o pomoc, ale także nie wierzy w jej skuteczność. Poczucie wyalienowania, utrata autorytetów w rodzicach i bliskich dorosłych często blokuje skuteczną pomoc w trudnych sytuacjach. Dodatkowo jeszcze dorośli często wysyłają młodym komunikaty, które wzmacniają te doświadczenia: "jakie ty możesz mieć problemy", "jak dorośniesz, to zobaczysz, co to jest życie" itd., itp. A przecież to na nich ciąży odpowiedzialność za sposób wchodzenia ich dzieci w dorosłość.
Tak więc niezwykle ważne jest posiadanie wiedzy na temat okresu przemiany młodego człowieka z dziecka w osobę dorosłą. Dziś nie tylko rodzice muszą podjąć wysiłek znajomości tych zagadnień oraz uważnego towarzyszenia młodzieży, ale także nauczyciele i wychowawcy. Jeśli tego nie zrobią, zrobią to za nich media, portale społecznościowe, Internet, czyli ci, dla których nie jest ważna osoba, ale klient, statystyka, biznes. My, dorośli, musimy pokazywać nastolatkom, że wciąż mogą na nas liczyć – w każdej najtrudniejszej sytuacji – nie tylko słowami, ale czynami. Każdy dorosły jawi się jako model zachowania – czy tego chce, czy nie. Dlatego cierpliwa, świadoma relacja rodzica z dorastającym nastolatkiem przyniesie owoce i sprawdzi się w sytuacji kryzysowej.